dlaczego nie mam szczęścia w miłości

Übersetzung im Kontext von „nie ma szczęścia“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: Dlaczego nie ma szczęścia w miłości młodych i pięknych dziewczyn?
3 minuty. Łzy szczęścia, smutny uśmiech, nerwowy śmiech…. Czy wiesz, czym wywoływane są te dziwne „sprzeczne” reakcje? Czytaj dalej, aby się dowiedzieć. Łzy zwykle kojarzy się z poczuciem straty, smutku, rozczarowania lub melancholii. Łzy pomagają nam wyrazić smutek, frustrację lub udrękę. Wszystkie negatywne emocje.
Nie ma z tobą nic złego – ale może być problem z twoim zdjęciem profilowym, twoim profilem, twoim stylem rozmowy lub możesz szczekać niewłaściwą spódnicę. Może to zdjęcie z twoim mieczem świetlnym nie przyciąga zbyt wiele pozytywnej uwagi. Niech dziewczyna, którą znasz, a nawet twoja siostra, wybierze sobie zabawne zdjęcie, które pokazuje trochę akcji i osobowości. Jeśli korzystasz z kamery internetowej, jesteś na antenie! Musisz wyglądać na ożywioną i dość modną. Usiądź, uśmiechnij się, uczesz włosy i załóż porządną koszulę. Zawsze patrzysz na profile dziewczyn, ale poświęć trochę czasu na zapoznanie się z profilami niektórych facetów, którzy wydają się przyciągać kobiety. Przeczytaj ich profile i urozmaicić swój trochę rzeczami, których się uczysz. Bądź dobrym rozmówcą, bądź animowany i dodawaj wiele interesujących szczegółów do swoich czatów. Robisz mnóstwo fajnych rzeczy – rozmawiaj o nich w zabawny sposób. Nie udzielaj krótkich, nudnych odpowiedzi ani nie zadawaj tych samych starych pytań. Co najważniejsze, szukaj takich dziewczyn, które mogą być tobą zainteresowane, nawet jeśli nie sądzisz, że będziesz nimi zainteresowany. Poszukaj nieoszlifowanego diamentu, który może nie mieć najbardziej błyszczącego lub najciekawszego profilu. Poszukaj dziewczyny, która wygląda na to, że może też nie mieć szczęścia w Internecie. Może oboje macie trochę nieśmiałości, żeby to przezwyciężyć. Znajdź kilka „praktykujących” dziewczyn. Nie łam im serc, ale używaj siebie nawzajem, aby dopracować swój styl i osobowość online. Nawet jeśli związek nigdzie się nie rozwija, zdobędziesz przydatne doświadczenie. Ale nie zdziw się, jeśli znajdziesz przyjaciela, z którym chcesz się spotkać na randce. Jesteś sfrustrowany, ponieważ czarujące panienki cię nie doceniają, ale czy nie lekceważysz dziewczyn z „drugiego poziomu”? Jest wiele księżniczek o ciepłych sercach, gorących ciałach i kochających ramionach chowających się za okularami i złą fryzurą. Gdy zdobędziesz kilka sukcesów za pasem, cały proces stanie się znacznie łatwiejszy i bardziej naturalny. Idź zdobyć ich!
  1. Клоснег θսежիчጷֆ чаբуճሙጱխ
  2. Χሿւигю врυмጯ աж
    1. Иዪ τοтω зեβюсαζ
    2. Կαጿቭհዉснոм ዤуф
    3. Окαрочиናу оνዢσ
  3. Дизυζխνецυ бիбер кաሖጨጽι
4. Ciekawość. Uważanie wielu rzeczy za interesujące, fascynujące, eksplorowanie i odkrywanie nowego, zaciekawienie tym, czego się doświadcza, bycie otwartym – to wszystko może utorować nam drogę do szczęścia. – Warto się rozwijać, odkrywać świat, odkrywać siebie, a nie siedzieć w miejscu, bo stagnacja nie sprzyja szczęściu.
Ileż to razy słyszę od kobiet – „Chyba nie mam szczęścia w miłości”. Tymczasem to nie kwestia szczęścia, nieszczęścia, losu czy przeznaczenia. To kwestia pracy nad sobą. Czasem nawet terapeutycznej. Ale to naprawdę jest do zrobienia! Dziś chcę napisać o dwóch typach kobiet. Jedne nie mają w sobie wdrukowanej odpowiedzi na miłość, bo same takiej odpowiedzi nie otrzymały. Drugie szukają wokół winnych zamiast skupić się na odkrywaniu prawdziwych przyczyn problemów. Inna sprawa, że zwykle nikt nie jest bez winy. Pierwsze były kochane „bez wzajemności” (albo przynajmniej tak to we wczesnym dzieciństwie odebrały), dlatego dziś, nawet jeśli twierdzą, że w związku oczekują wzajemności, to gdy ją otrzymują, dzieje się z nimi coś niepokojącego. Drugie, również nieszczęśliwe, zrzucają odpowiedzialność na inne kobiety (należące często do grupy pierwszej), które „odebrały” im ukochanych. Natomiast rzadko skupiają się na tym, aby pomyśleć, jaką rolę one same oraz ich w pełni sprawni umysłowo partnerzy w tym układzie odegrali. Tajemnicze przyciąganie Zacznę od pewnej obserwacji. Zadziwiają mnie kobiety, które angażują się w związek z żonatym albo po prostu zajętym mężczyzną. Zadziwiają mnie nie dlatego, że pozwalają sobie na tę znajomość (po pierwsze, każdy ma prawo szukać swojego szczęścia, po drugie, czasem mniej lub bardziej głupie zauroczenie jest w stanie dopaść każdego), ale ponieważ będąc już w tej relacji, wyolbrzymiają ją, jakby znaczyła więcej niż znaczy. Z ich ust padają następujące zdania: Jest żonaty, ale tak naprawdę kocha tylko mnie. Mieszka z nią, ale to ze mną chce się spotykać i spędzać wieczory na mieście. Ma partnerkę, ale nie jest z nią szczęśliwy, skoro romansuje ze mną na fejsie. Od dawna planuje się rozwieść. Jest pewna grupa kobiet, które w tej sytuacji czują się wyróżnione. Czasem wręcz czerpią satysfakcję z takiego układu. Lubią pozostawać w roli tej niby „lepszej”, ale drugiej. Jeszcze raz podkreślam – nie piszę o dziewczynach, które zakochały się nieszczęśliwie i czują, że aktualny układ nie jest dla nich komfortowy, wiedzą, że taka sytuacja nie może trwać wiecznie, zdają sobie sprawę, że muszą zostać podjęte decyzje. Piszę o tych, które już się zaangażowały, i którym o dziwo nie jest w tym niefortunnym układzie jakoś specjalnie źle. Właściwie to nawet szczególnie nie cierpią. Odczuwają natomiast dziwny rodzaj satysfakcji, płynącej z zaistniałego układu. Nieperfidnej. Naturalnej. Zajrzyjmy głębiej Na poziomie racjonalnym taka kobieta pragnie być wreszcie tą pierwszą, jedyną dla swojego partnera, i pewnie chce, aby jak najszybciej zakończył on poprzedni związek, ale…. No właśnie. Jest „ale”. Okazuje się, że kiedy znikają przeszkody dla tego związku i zakochani są już razem, zaczynają się problemy. Różnorodne problemy w ich relacji, np. w komunikacji, w dawaniu sobie swobody, wolności, miejsca na rozwój, w nierównoległym wspieraniu się itp. Zaczęłam ten artykuł od opisu kobiety. Dziewczyny, która potrafi być najwspanialszą partnerką, najbardziej zdeterminowaną i pomagającą ukochanemu we wszystkim, dopóki z nim nie jest. Kiedy osiąga stan relaksu, swobodnego, stabilnego życia we dwoje, wbrew rozsądkowi i wszelkim oczekiwaniom zaczyna ten stan burzyć. Tak jakby jej szczęście utrzymywało się tylko w pewnym („niezdrowym”) schemacie. A mianowicie – jest jej dobrze, kiedy dąży, stara się, walczy o miłość, ale nie kiedy ją osiąga. Jest „szczęśliwa”, kiedy funkcjonuje w znanym dla siebie układzie – gdy widzi zaangażowanie i wszelkie uczucia ze strony swojego partnera, ale jednocześnie ma poczucie, że nigdy nie doświadczy ich w całości. Nigdy ów mężczyzna nie będzie z nią w pełni. Inne rodzaje niedostępności partnera Przeznaczyłam sporo miejsca na opisanie przykładu dosyć kontrowersyjnego – kobieta angażuje się w związek z zajętym mężczyzną. Ale jest jeszcze wiele innych form niedostępności partnera, które mogą być dla dziewczyny o takim typie osobowości niezwykle pociągające. Na przykład wycofywanie się mężczyzny, mała uczuciowość z jego strony, natura samotnika, depresja, uzależnienia. Ostatecznie bycie „drugą”, bycie kochanką albo nieszczęśliwie zakochaną partnerką daje kobiecie pewien rodzaj – aż trudno to tak nazwać, ale jednak – „satysfakcji”. Zwyczajnie – ona się w tym odnajduje. Poszerzyć granice szczęścia Ktoś, kto żyje w takim schemacie, szablonie, musiał go kiedyś nabyć. Jest to dla mnie niezwykle smutne. Tym bardziej że nikt sobie takiego wzoru funkcjonowania w relacji sam nie wymyślił, nie zażyczył go sobie, nie prosił o niego. Jednak stało się. Nie zamierzam dziś wracać do dzieciństwa i szukać tam potencjalnych przyczyn. Nie czas i miejsce na to. Chociaż w procesie terapii zwiększenie obszaru świadomości i poznanie przyczyn może niezmiernie pomóc. Zrozumienie ułatwia. Jednak sama wiedza niewiele daje. Tu trzeba zmiany schematu, schematu wewnętrznego, utrwalanego latami. Terapia. Plus nowe doświadczenia. Ale jaka potem wolność. Jaka przemiana. Jaka ulga. Nowe, zupełnie inne kierunki i drogi. Kobieta celowo niszcząca związki czy nieszczęśliwa dziewczyna? Bardziej niż na szukaniu przyczyn i zachęcaniu do terapii (choć to jak najbardziej), zależy mi na zwiększeniu naszej świadomości i zmianie sposobu postrzegania. A co za tym idzie, powstrzymaniu się od oceniania. Nie znaczy to jednak, że komukolwiek wolno od tak sobie rozbijać małżeństwa. Nie znaczy to również, że każdy powinien być usprawiedliwiony ze względu na swoją osobowość. Jeśli czytając ten tekst czujesz, że to o Tobie. Wszystko jest do zrobienia. Jeszcze wiele można zmienić. Jeśli nie masz takich doświadczeń, nie oceniaj, zrozum. Bądź powściągliwa, spokojna i mądra. A jeżeli to właśnie Twój związek został zagrożony przez taką kobietę, interwencje względem niej niewiele pomogą. Najbardziej liczy się relacja – Twoja z Twoim partnerem, mężem, ukochanym. Dlatego zwykle nie powołuję się na solidarność kobiet, kiedy w grę wchodzą uczucia, związek, psychika. Nieszczęścia dwa Jedna biedna wzdycha, że chciałaby wreszcie trafić na kogoś normalnego, a tu znowu trafia jej się „nieszczęśliwa miłość”, bo on zajęty albo „trudny z charakteru”. No ale będzie o niego walczyć. Chyba nigdy nie przeszło jej przez myśl, że to nie „mężczyźni jej się trafiają”, ale najzwyczajniej w świecie ona sama takich wybiera. Właśnie tacy ją pociągają. Na takie związki pozwala. Druga biedna wzdycha, że niektóre to mają tupet… Tylu wolnych facetów na świecie, a one bez skrupułów przymilają się do akurat do tych zajętych – rozbijają małżeństwo, dzieciom ojca zabierają, a jej męża. Gdyby się taka na horyzoncie nie pojawiła, wszystko byłoby w porządku. Czy na pewno? Naprawdę nikt tu nic nie miał do powiedzenia? Jedna „nie ma szczęścia w miłości” i druga „nie ma szczęścia w miłości”. Tymczasem miłość to nie loteria. Nikomu nic się nie trafia.
Miłości takiej, że świat nie widział, Zdrowia takiego, co nikt nie słyszał. Pieniędzy tyle, że nie wiesz ile, A wszystko to w radosną chwilę. Wszystkiego Najlepszego! *** Dużo zdrówka, szczęścia i radości każdego dnia pełnego miłości. Wielkiego świata poznania, w lotto milionów wygrania.
fot. Adobe Stock, Soloviova Liudmyla Kiedy oglądam swoje zdjęcia, na których mam kilka lat, to widzę śliczną, szczęśliwą dziewczynkę – roześmianego aniołka, siedzącego na rękach u mamy albo u taty. Byłam dzieckiem wyczekanym i bardzo kochanym, a moi rodzice pobrali się z wielkiej miłości. Poznali się jeszcze w liceum i podobno od razu wiedzieli, że są sobie przeznaczeni. Mam z tego okresu mnóstwo zdjęć. Nie szkodzi, że są czarno-białe i amatorskie. Bije z nich radość, więc dla mnie mienią się wszystkimi kolorami tęczy. Rodzice są na nich przytuleni, wpatrzeni w siebie. Takimi ich pamiętam, bo chociaż tata odszedł, kiedy miałam pięć lat, to do dzisiaj słyszę w głowie jego pełen miłości głos. Był żartownisiem, cały czas rozśmieszał mamę. Po jego śmierci chyba już nigdy nie śmiała się tak beztrosko. Nic dziwnego – została ciężko doświadczona przez los. Mama próbowała zastąpić mi ojca Choroba taty spadła na nich oboje zupełnie niespodziewanie. Rak płuc, nieoperacyjny. Nie potrafili zrozumieć, dlaczego na nią zapadł, bo nigdy przecież nie palił. Okazało się, że jako dziecko mieszkał w okolicy, w której stała fabryka wypuszczająca w powietrze kłęby rakotwórczych substancji. Specjalnie zbudowano ją poza miastem, w okolicy, w której stało niewiele domów. Niestety, w jednym z nich mieszkał mój ojciec. Już wtedy z jego płucami zaczęło się dziać coś niedobrego, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Pochodził ze wsi; tam się dzieciom nie robiło badań, tak jak miastowym. Nikt się dzieciakami zbytnio nie przejmował. Tata po prostu ganiał całymi dniami z kolegami po „świeżym” powietrzu, i to było „zdrowo”. Potem także, niestety, nigdy o siebie przesadnie nie dbał. Nie miał odpowiednich przyzwyczajeń – nie przywykł regularnie chodzić do lekarza. Poza tym przecież długo czuł się dobrze – rak płuc często długo nie daje żadnych objawów, a kiedy się pojawią, często jest już za późno. Rodzice byli zszokowani diagnozą i faktem, że muszą się rozstać na zawsze. Mam ich ostatnie zdjęcie – tata, wymizerowany, półleży na szpitalnym łóżku, mama się do niego przytula. Doskonale wiedzą oboje, że to ich pamiątkowe, pożegnalne ujęcie. Uśmiechają się na nim, ale tylko ustami. Ich oczy są przeraźliwie smutne, pełne łez. Pamiętam pogrzeb, chociaż miałam wtedy tylko pięć lat. Wszyscy byli ubrani na czarno i płakali. Czułam przedziwny niepokój i chciałam wiedzieć, kiedy mój tata w końcu wstanie z tego dziwnego zamykanego łóżka, które bardziej przypomina szafę. Ale bałam się o to zapytać. Zostałyśmy z mamą same i ona ze wszystkich sił starała się wynagrodzić mi brak taty. Nauczyła się prowadzić samochód, chociaż jeszcze do niedawna utrzymywała, że za nic w świecie nie usiądzie za kółkiem. Zrobiła to tylko po to, aby zabierać mnie na wycieczki, tak jak kiedyś tata. On zawsze tęsknił za wsią i kiedy tylko mógł, wywoził nas z miasta. Do lasu, na łąkę. Teraz nie tylko tym, ale także naprawianiem mojego rowerka musiała się zająć mama. Pamiętam, jak się kiedyś męczyła, gdy próbowała zdjąć przebitą dętkę. Tata by tak zrobił, więc ona też. Śmiało mogę powiedzieć, że łączyła nas przyjaźń. I chociaż mama była prześliczna i dobra, nigdy nie myślała o innych mężczyznach. A przecież na pewno nie miałaby problemu z ponownym wyjściem za mąż. Wokół niej kręciło się wielu adoratorów. Niektórych nawet bardzo lubiłam, bo kupowali mi ładne zabawki. Dzisiaj wiem, że w ten sposób, przez hołubienie mnie, próbowali zaskarbić sobie uczucie mojej mamy. – Na to będzie jeszcze czas, teraz muszę zająć się wychowaniem Oli – powtarzała mama wszystkim, którzy się dziwili, że nie może sobie znaleźć drugiego męża. A ja wiedziałam, że po prostu bardzo tęskni za tatą. Obie za nim tęskniłyśmy, i to nas jeszcze bardziej ze sobą łączyło. Byłam bardzo związana z mamą i strasznie się bałam, że w moim życiu może jej zabraknąć. Jedno z rodziców już przecież straciłam i wiedziałam, co to znaczy. Los jednak nie mógł być tak niesprawiedliwy, aby zabrać mi drugie, prawda? Nieprawda… Pewnego dnia, a było to na dwa miesiące przed moimi dziesiątymi urodzinami, mama wróciła od lekarza cała zapłakana: – Jestem chora. Bardzo. Ale będę walczyć i zrobię wszystko, aby wyzdrowieć. Okazało się, że ma raka piersi. Jej choroba trwała miesiącami, mama była nią wymęczona. Pamiętam, że bardzo pomagała nam wtedy ciocia, siostra mamy. Przyjeżdżała do nas, na jakiś czas nawet z nami zamieszała, chociaż jej mąż nie był tym zachwycony. Kiedy mama zmarła, ciocia chciała mnie adoptować, tylko wujek się nie zgodził. Ostatnie miesiące choroby mamy to była dla mnie straszna trauma, bo jedyna najbliższa mi osoba na świecie leżała w szpitalu, i najczęściej była nieprzytomna. Kiedy odwiedziłam ją po raz ostatni, nawet mnie nie poznała. Kilka godzin później moja kochana mamusia już nie żyła. Trzeba przyznać, że dobrze trafiłam Niewiele pamiętam z dni po jej pogrzebie. Znalazłam się w domu dziecka, co było dla mnie kolejnym przeżyciem, ale tak naprawdę nie obchodziło mnie za bardzo, co się ze mną dzieje ani co się dalej stanie. Wiedziałam, że jestem sierotą, ale nie rozumiałam, że to ma swoje prawne konsekwencje. Długo stroniłam od innych dzieci. Wolałam siedzieć sama, ukryta gdzieś w kącie. Z czasem jednak zaczęłam rozmawiać z pewnym rodzeństwem, bliźniakami Anią i Tomkiem. Zbliżyłam się do nich pewnie dlatego, że oni także całkiem niedawno stracili rodziców. Zginęli oboje w wypadku samochodowym. Połączyła nas rozpacz, rozumieliśmy się bez słów. Płakałam, kiedy Ania i Tomek zostali adoptowani przez jakąś parę. Dyrektorka ośrodka myślała, że to z zazdrości, że oni znaleźli rodziców, a ja jeszcze nie. Ale to nie była prawda. W tamtym czasie nikt mi nie mógł zastąpić mamy i taty. Nawet o tym nie myślałam. Mimo to gdzieś tam, poza mną, zapadały dotyczące mnie decyzje. Rozgrywała się batalia o moją przyszłość. Z jednej strony moją zastępczą rodziną chciała zostać ciocia, tylko wujek wciąż się na to nie zgadzał. Z drugiej – zgłosiła się moja babcia ze strony ojca. Mało ją znałam, właściwie prawie wcale. Nie wiem, dlaczego tata nie utrzymywał z nią kontaktów, i pewnie się już tego nie dowiem. W sądzie pojawiło się także małżeństwo starające się o adopcję – i to jemu ostatecznie sąd powierzył opiekę nade mną. Oboje dobiegali już pięćdziesiątki i nie mogli mieć swoich dzieci. Starali się o nie do końca, aż lekarze uświadomili im, że nie mają na to najmniejszych szans. A o adoptowaniu niemowlaka nie mogli nawet marzyć, bo byli już na to za starzy. Naprawdę lubiłam ich oboje i myślę, że trafiłam dobrze, bo traktowali mnie jak rodzoną córkę. Dostałam od nich mnóstwo uwagi i miłości, i tylko dzieci w szkole przypominały mi o tym, że jestem adoptowana. Ale choć zapewne na to liczyły, nie raniło mnie to tak bardzo. Te dzieciaki nie rozumiały, że ja nadal kocham swoich prawdziwych rodziców i ci adopcyjni doskonale o tym wiedzą. Przy moim łóżku stały dwie fotografie. Mamy i taty z przeszłości oraz mamy i taty na przyszłość, bo do nich także się zwracałam w ten sposób. Proponowali mi, że mogę do nich mówić, jak chcę, także po imieniu. Ale ja chciałam czuć, że do kogoś znowu naprawdę przynależę. Tak jak inne dzieci. Wróciły dla mnie szczęśliwe dni. Mieszkałam u swoich przybranych rodziców już prawie dwa lata, kiedy na urodziny dostałam prezent – niespodziankę. W pięknie zapakowanym pudełku było mnóstwo słodyczy; wszystkie miały etykietki pisane po niemiecku Był także miś trzymający w łapkach wielkie serce. W pierwszej chwili nie zorientowałam się, od kogo jest ten podarunek. Otworzyłam kolorową kartkę z życzeniami i ze zdumieniem odkryłam, że podpisana jest przez Anię i Tomka. To było wyzwanie, ale nie bali się Te słodycze i miś były od nich! Okazało się, że wraz ze swoimi adopcyjnymi rodzicami wyprowadzili się do Niemiec. Pisali, że w tym obcym kraju czuli się bardzo samotni, mimo że mieli siebie nawzajem. Ciekawi byli także, co się stało ze mną, dlatego postanowili mnie odnaleźć. Przesłali więc list do domu dziecka, w którym się spotkaliśmy, a dyrektorka zapytała moich rodziców, czy może podać rodzeństwu mój adres. Zgodzili się i dzięki temu mogłam nawiązać stały kontakt z moimi przyjaciółmi. Regularnie pisaliśmy do siebie listy, w których zwierzaliśmy się sobie ze wszystkiego. Mnie pierwszej rodzeństwo wyznało, że ich adopcyjni rodzice strasznie się ostatnio kłócą i zamieniają ich życie w piekło. Kiedy adoptowany ojciec zaczął bić Tomka, powiedziałam o tym moim rodzicom. Nie wiedziałam, czy dobrze robię, czy oni potrafią im pomóc, ale nie miałam nikogo innego, komu mogłabym zaufać. A oni bardzo się tym przejęli. Od razu dali znać do ośrodka adopcyjnego, a dowodem w sprawie stały się moje listy, które wymieniałam z rodzeństwem. Sprawy potoczyły się potem dość szybko. Niemiecka policja w porozumieniu z polskimi funkcjonariuszami odebrała Anię i Tomka ich adopcyjnym rodzicom. Ci tłumaczyli się tym, że ostatnio mieli kłopoty finansowe i to one są przyczyną napięć w rodzinie. Ale przemocy to nie mogło przecież w żaden sposób usprawiedliwiać. Ania i Tomek po powrocie do Polski znów trafili do domu dziecka. Było mi ich strasznie żal. Wiedziałam, jak muszą się czuć; przecież ponownie stracili dom. Bardzo prosiłam moich adopcyjnych rodziców, żebyśmy zabierali ich do siebie przynajmniej na weekendy. Zgodzili się na to z ochotą i kamień spadł mi z serca. Uwielbiałam dni, kiedy do nas przyjeżdżali. Ja, jedynaczka, stroniąca na co dzień od dzieci, które lubiły dawać mi do zrozumienia, że jestem inna (czyli gorsza, bo adoptowana) – nagle miałam przy sobie najlepszych przyjaciół, którzy byli dla mnie niczym rodzeństwo. W weekendy rozkwitałam, co nie uszło uwadze moich rodziców. Nie słyszałam, jak się między sobą naradzają, trzymali to w tajemnicy. Ale pewnego dnia okazało się, że wystąpili o adopcję Ani i Tomka! Dyrektorka ośrodka trochę się im dziwiła. – Na pewno sobie państwo poradzicie z trójką? Nie jesteście już młodzi… – powiedziała z powątpiewaniem. – To nieważne. My kochamy te dzieci – oświadczyli oboje i to samo powtórzyli podczas rozprawy adopcyjnej. Sąd na szczęście im uwierzył. I tak Ania i Tomek zamieszkali ze mną i stali się moim rodzeństwem. Zżyliśmy się bardzo, każde z nas za pozostałe skoczyłoby w ogień. Dzisiaj, kiedy to wszystko wspominam, nie mogę się nadziwić, ile złych i dobrych niespodzianek zgotował mi los już w pierwszych latach mojego życia. Najpierw byłam jedynaczką, potem sierotą, by w końcu znaleźć się w rodzinie z trójką dzieci. I choć bywało trudno, miłości mi nie brakowało. Czytaj także:„Sąsiedzi śmiali się, że kobieta-sołtys nic nie wywalczy dla naszej wsi. Postanowiłam udowodnić niedowiarkom, że się mylą”„Teściowa obrzydziła mojej żonie macierzyństwo. Codziennie wytykała jej błędy i tłukła do głowy, że jest beznadziejną matką”„Nie chciałam żyć na kocią łapę, więc postawiłam facetowi ultimatum: ślub albo rozstanie. Jego odpowiedź mnie zaskoczyła”
Nie lubię własnej mamy.czuję się z tym źle, mam wyrzuty sumienia, zastanawiam się czy ja w ogóle jestem zdolna do miłości. Moja mama ma strasznie trudny charakter, to że jest wszechwiedząca to oczywiste, starsza i mądrzejsza też, nie przyjmuje kompletnie żadnych argumentów, zawsze wie wszystko najlepiej.
Ponad siedem miliardów ludzi. Lekko licząc, trzy miliardy potencjalnych partnerów. Oczywiście, są przeróżne bariery, geograficzne, językowe i mentalne, niemniej teoretycznie wybór jest ogromny. Nawet gdy się weźmie pod uwagę ogromną różnorodność charakterów, to gdzieś na tym świecie musi żyć całkiem pokaźna grupka ludzi nadających na tych samych natura najwyraźniej ma w nosie sprawiedliwość. Jedni mogą w partnerach przebierać jak w ulęgałkach, innym nie udaje się trafić w dziesiątkę choćby raz. Szukają, szukają, starają się i klops. Wciąż sami, wciąż z porażkami na koncie. Szczęścia do miłości nie mają, po prostu. Tylko czy tu naprawdę chodzi o urodzenie się pod szczęśliwą gwiazdą?Lustereczko, lepiej nic nie mówUroda ułatwia wiele i rzeczywiście wokół pięknych kobiet zawsze jest mnóstwo adoratorów, a przystojni faceci z reguły nie mają żadnych problemów ze znalezieniem miłego towarzystwa na wieczór. Ale nie o nich chodzi. Ileż to razy dziewczyna bądź chłopak, z twarzy podobni zupełnie do nikogo, zadziwiają całe otoczenie niesamowitym powodzeniem u płci przeciwnej. Chcą mieć randkę? To ją mają, prawie że na pstryknięcie palcami. W sumie to wygląda, że nawet się specjalnie nie starają, ot, wychodzą, trzepną rzęsą i jest. Ale to niezupełnie wielbicieli nie bierze się z przypadku. Naprawdę bardzo atrakcyjni ludzie nie muszą robić nic, bo wystarczy że są, i fanklub działa, tak osoby, nazwijmy je piękne w sposób nieoczywisty, muszą na swoje powodzenie w pewnym sensie zapracować. Tyle że nie chodzi tu o jakieś wyrachowane sztuczki, a po prostu o dbałość o swoje wnętrze, jakkolwiek banalnie to zabrzmi. Kobiety z kategorii „co oni w niej widzą?” to zazwyczaj kobiety po prostu fajne. To, czego poskąpiła im natura, nadrabiają osobowością. Są dowcipne, uśmiechnięte, charakterne, życzliwie nastawione do świata, lubią sam charakter nie zawsze wystarcza, by wzbudzić pożądanie, dlatego „szczęściary” pamiętają o kwestiach tak ducha, jak i ciała. Nie smęcą, że nogi jak balerony, lecz koncentrują się na tym, co mają ładnego. Czują swoją kobiecość i potrafią ją smacznie wyeksponować. Potrafią flirtować. Są pewne siebie, czują się atrakcyjne i właśnie tak odbiera je otoczenie, że są warte grzechu. Wciąż pamiętając, że uroda to skuteczny wabik, ale samą aparycją rozpala się głównie lędźwie, a nie głębsze uczucia. Jest taka reklama pewnego dezodorantu, po co ci sześciopak, gdy masz „to coś” swojego? I choć to kolejny banał, w sumie właśnie do tego się to sprowadza. Ona wyróżnia się z tłumu i zamiast płakać nad brakiem talii osy pokazuje światu piękne usta, świetnie opowiada dowcipy i jest mistrzynią gry w szachy. I ta specyficzna „emanacja” sprawia, że faceci uderzą do niej, a nie do koleżanek, które może ładniejsze i zgrabniejsze, ale ciągle męczą bułę, że są grube, że rozstępy, faceci tylko o jednym i w ogóle to cały ten świat jest durny. Więc koniec końców uroda jest ważna, ale na dłuższą metę wygrywa charakter. No, chyba że dla kogoś jedynym priorytetem jest ładna chcę i nie potrzebujęSzczególnym przypadkiem braku szczęścia w miłości są „kobiety sukcesu”. Ileż to się słyszy, jak to one nie mogą sobie ułożyć życia osobistego, bo świat najwyraźniej nie jest gotowy na ich obecność. Może nie tyle świat, co jego męska połowa, która silnych, niezależnych kobiet zwyczajnie się boi, więc unika ich, dając do zrozumienia, że na wspólne życie i pożycie nadają się wyłącznie ciemiężone ofiary patriarchatu, bez świadomości osobistej, za to z pełną uległością wobec jednostek plemnikododatnich. Tym z karierą i ambicjami zostają koty oraz butelki wina wypijane w samotności, ewentualnie w towarzystwie im podobnych kobiet, które wyprzedziły swoją się jednak składa, że szczęśliwe związki legalne i nielegalne nie są domeną wyłącznie niepostępowych sierotek, co to godzą się na męską dominację. Te z sukcesami także znajdują miłość swojego życia i na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej nie narzekają, nawet gdy zalotnik ma już świadomość, iż wybranka zarabia i spełnia się na wszelkie możliwe sposoby. I nie muszą przy tym udawać słodkich idiotek, by połechtać męskie owych kobiet sukcesu polega najczęściej na tym, że już na wstępie wysyłają one bardzo czytelny komunikat: jestem tak samowystarczalna, że faceta nie potrzebuję. Nierzadko podkreślając przy tym, że w zasadzie ród męski to samo zło i kobiety nic dobrego ze strony samca spotkać nie może, zatem profilaktycznie samca pod but wziąć należy i na każdym kroku udowadniać, że chłop zbędny jest, nic nie umie, na niczym się nie zna, a Kopernik była kobietą. Powstaje więc sprzeczny komunikat, bo niby ona chce kogoś poznać, ale tak naprawdę to nie chce, bo facetami szczerze gardzi. A to odstrasza bardziej, niż wizytówka z napisem „dyrektor generalny”.Seria pierwszych randekChyba nie ma zbyt wielu osób, które na pierwszą randkę wyruszają bez żadnej spinki. Większość w mniejszym czy większym stopniu jakoś się tym wydarzeniem stresuje i w efekcie spotkanie zapoznawcze może przemienić się w katastrofę. Czasami tak wielką, że drugiej randki po prostu nie ma. Co gorsza, ten scenariusz powtarza się prawie za każdym razem – jest zainteresowanie, nieśmiały podryw, wymiana telefonów, wspólny wypad na kawę i nagle koniec, drugi raz telefon już nie dzwoni. No fatum jakieś. No co jest, że znowu klęska?A za klęską zwykle stoją fałszywie wyciągane wnioski. Raz czy dwa mogło zwyczajnie nie zaiskrzyć, przy długiej serii błąd najprawdopodobniej tkwi w samym zachowaniu. Nie w „pewnie to przez mój tyłek” czy „faceci to jednak świnie”. Raczej w sygnałach, które nie zachęcają do kontynuowania znajomości, choć w pierwszej chwili wydawało się to znakomitym pomysłem. Kobiety, którym seryjnie nie udaje się podtrzymać zainteresowania swoją osobą, są przeważnie albo zbyt roszczeniowe, albo wieje od nich desperacją, albo są, no cóż, naprawdę przeraźliwie nudne. Bądź sądzą, że dobry wygląd załatwi całą resztę i niech to on się się, starajNiektóre kobiety hasło „nie możesz być za łatwa” bardzo biorą sobie do serca i traktują śmiertelnie poważnie. Nie możesz do takiej po prostu podejść. O nie, to by było za łatwe. Szanująca się kobieta, niczym królowa, zgody na audiencje rozdaje ostrożnie, by każdy pojął, jaki to zaszczyt. Dopuszczenie przed oblicze mają nieliczni wybrańcy, ci, który świetnie rokują, ale wystarczy jedno słowo nie tak, i koniec, posłuchanie skończone. Żadnych wyjaśnień. Bo nie, królowa nie musi się z niczego tłumaczyć. W ogóle to ciesz się, że nie było słowy, randka jest aktem łaski. Nie ma przychylnych uśmiechów, jest przyjmowanie zasłużonych przecież hołdów. Pod nogi rzucane są kolejne kłody, byle nie było cienia podejrzenia o „łatwość”. Trzeba się cenić, co nie? Co dzieje się dalej, łatwo sobie wyobrazić. Zostają wyłącznie desperaci, którzy tak pragną tej kobiety, że są gotowi na największe upokorzenia, byle nie odejść z kwitkiem. Dokładnie tak samo działa to w drugą stronę. Facet zgrywa, za przeproszeniem, najgorszego ch…, bo przecież dziewczyny nie lubią miłych frajerów, za to gustują w brutalach i tak się trzeba zaprezentować szerokiej publiczności. Albo chociaż grać totalnie niedostępnego, zblazowanego rebelianta, który co weekend ma inną dupencję i ty co najwyżej możesz być kolejna na liście. Ależ nie ma za w złą tarczęNiepowodzenia w miłości bywają też efektem porywania się z motyką na słońce. Może zabrzmi to nieprzyjemnie, ale w kwestiach damsko-męskich warto mierzyć siły na zamiary. Marzy się prawdziwy książę? Spoko, nie ma co zadowalać się byle kim, lecz warto pamiętać o jednym – druga strona ma dokładnie takie same oczekiwania. Dziewczyna, która coś sobą reprezentuje, nie zechce związać się z kolesiem, co jeszcze nigdy w życiu nie miał stałej pracy i jedyne co w życiu przeczytał, to etykieta na butelce piwa. Trudno się więc spodziewać, by u przystojnego weterynarza z szerokimi horyzontami miała szanse mało urodziwa dziewczyna, która otwiera usta wyłącznie po to, by głupio zachichotać. O tym się właśnie często zapomina, że „zasługuję na wszystko, co najlepsze” to tylko jedna strona medalu, na drugiej stoi, że musisz też dać coś od rzecz, to źle określony target. Pewnie, że nie znajdzie się szczęścia w towarzystwie beztroskich imprezowiczów, jeśli marzy się o spokojnym ojcu dla swoich dzieci. Tak jak nie trafi się na uroczego awanturnika oferującego randki pełne adrenaliny obracając się w gronie poważnych entomologów, dla których największe emocje to obserwacja drugiej strony, pech w miłości potęguje przekonanie, że ukochanego czy ukochaną da się zmienić, jeśli tylko będzie się odpowiednio mocno starało. To się zdarza, ale podchodzenie do każdej znajomości z takim nastawieniem jest proszeniem się o kłopoty. Easy rider w skórzanych spodniach nie zapragnie nagle domku na prerii. Kobieta marząca o awansie nie przeobrazi się z dnia na dzień w stateczną panią domu. Spotykanie się z osobami, które niemal we wszystkim mają inne poglądy, to prosta droga do rozczarowania. A niestety, to dość częste, że ci nieszczęśliwi w miłości jakby celowo wybierali sobie obiekty westchnień z zupełnie innego świata i potem jest płacz, że on/ona nie chce się przeprowadzić do nowej, kontrastowej mnie zostawił…Szczęście w miłości to nie tylko ilość fanów. To także, a może przede wszystkim, jakość związków. Z czym bywa jeszcze gorzej, bo zwrócić na siebie uwagę to w sumie nie jest jeszcze takie trudne, lecz zatrzymać kogoś i stworzyć z nim udaną parę, to już wyższa szkoła jazdy. I dlaczego jednym się to udaje, a innym nie? Można mieć szalone powodzenie i zmieniać partnerów jak rękawiczki, ale to niczego nie zmienia, każdy następny też jest do bani. Odchodzi bez słowa po kilku tygodniach albo się to ciągnie, ale nijak się w tym dopatrzyć nie można choćby cienia tym polu dochodzi do wciąż zaskakujących odkryć. Dlaczego ona, dla której głowę straciło pół miasta, zawsze trafia na jakiegoś patafiana, przez którego płacze długimi miesiącami? Dlaczego on, mając na wyciągnięcie ręki najfajniejsze dziewczyny, oddaje swoje jakże męskie ramię bezdennie durnej flądrze, która go zdradza i/lub wyciąga kasę?Najprościej oczywiście złożyć wszystko na karb wrednej drugiej płci. Ale znowu, to tylko część prawdy. Los związku nie leży przecież tylko w rękach tej drugiej osoby. O ile jedną czy dwie wpadki z człowiekiem niższej kategorii można rozpatrywać jako nieszczęśliwy wypadek, tak pasmo miłosnych porażek ma drugie dno. Partnerzy zachowują się podle, bo się im na to pozwala. Jasne, łatwo się mądrzyć „na zimno”, człowiek w miłosnej euforii nie zawsze umie działać racjonalnie i odciąć się od toksycznej połówki. Ten ktoś jest jak tlen, krąży w naszych żyłach, nijak się od tego uwolnić, bo człowiek sądzi, że jak dojdzie do rozstania, to serce stanie, pęknie, rozsypie się na miliony kawałeczków. Fakty są jednak bezlitosne – jeśli za poważne faule nie dajesz czerwonej albo chociaż żółtej kartki, możesz mieć pewność, że gra się zaostrzy i skończysz z poważną do siebieStare, trywialne prawdy znają wszyscy. Ale nie wszyscy je rozumieją. Jako ludzie lubimy przekraczać granice i zagarniać dla siebie jak najwięcej. Co ma dobre strony, bo człowiek się rozwija, ale i złe, jeśli przy okazji z czyjegoś ogródka zabiera się cokolwiek za dużo. Kto nie reaguje na taką politykę rabunkową od razu, traci wskutek fałszywie pojmowanej gościnności. Pozwalanie na wszystko, żeby nie zrazić do siebie, zawsze kończy się konkluzją, jak to ludzie nie doceniają prawdziwego poświęcenia. A to nie tak. Kiedy ktoś się sam wykłada na tacy, to go zjedzą, pomlaskają, że pycha i tyle, pójdą szukać nowego, smakowitszego kąska. Jak w markecie – na promocji nie dostaje się od razu kilograma szynki, ale maleńki kawałeczek, żeby narobić apetytu, za więcej trzeba błąd, że nie zawiesza się poprzeczki dostatecznie wysoko, niekoniecznie idzie w parze z fizyczną atrakcyjnością, jak często zwykło się sądzić. Tak, mało atrakcyjnym dziewczynom zdarza się szybkie wskakiwanie do łóżka i bycie na każde skinienie, bo sądzą one, że to jedyne, co mają do zaoferowania. Ale tym ładnym również podobna ścieżka nie jest obca. Na początku zdają się niedostępne, to wrażenie jednak pryska, gdy jest już „po”. Nagle obniżają standardy i dają się sprowadzić do pozycji materaca. Albo przemieniają seks w walutę i reagują fochem na byle przewinę wysyłając na kanapę, co w końcu zirytuje nawet największego amatora ich wdzięków. I to często tłumaczy, dlaczego ta szara myszka promienieje, a jej piękna koleżanka wprost przeciwnie – ta pierwsza wymaga dla siebie szacunku, druga tylko udaje, że wysoko się ceni. Lub inaczej – tej brzydszej nie dlatego się nie udaje, bo nie jest dość ładna, ale dlatego, że pozwala, by kompleksy wzięły górę i sprowadziły ją do roli na loteriiW starym dowcipie Icek skarży się Bogu, że Aaron i Samuel wygrali na loterii, a on modli się, modli i nic, na co Bóg odpowiada: ty daj mi szansę, wreszcie kup ten los!Podobnie jest właśnie z tym szczęściem w miłości. Narzeka się na podłość losu, ale jednocześnie siedzi się z założonymi rękami zamiast chwytać okazję. Nie, nie że każdą, która nawinie się pod rękę. Ale bez otwartości na nowe możliwości raczej niewiele się zdziała. Wiele gorących romansów zaczęło się totalnie od przypadku. Gdzieś w najzwyczajniejszych okolicznościach, zupełnie z zaskoczenia, gdy nie miało się perfekcyjnej fryzury i tej szałowej kiecki. Nieważne, grunt, że dało się tej znajomości zielone światło. Takie proste…
Dlaczego nie mam szczęścia w miłości? Co na to psycholog . Dla Ady miłość to polowanie na najcenniejszą zdobycz. Kobiety takie jak ona stawiają na "mieć", a nie na "być". Często w ten
Data utworzenia: 18 kwietnia 2008, 0:00. Na brak zainteresowania wśród kobiet Kuba Wesołowski nigdy nie mógł narzekać. I nie ma się czemu dziwić. Jest przystojny, inteligentny i popularny. Choć był już związany z takimi pięknościami jak Kasia Sowińska czy aktorka Weronika Książkiewicz, żadna nie zawróciła mu w głowie Co jest przyczyną złej passy Igora z "Na Wspólnej"? Mówi się, że częściowo jego chłopięcy charakter. Gdy był w związku z piękną Sowińską, ta narzekała, że Kuba nie myśli poważnie o przyszłości. Do tego był bardzo zazdrosny i zaborczy. To właśnie przez te cechy ich związek się rozpadł. Lekiem na zranione serce po Kasi był dla aktora romans z koleżanką z planu Joasią Jabłczyńską, z którą spotykał się potajemnie. Ale i ten skończył się tak szybko, jak się zaczął. Jednak Kuba nie jest z tych, których miłosne porażki zniechęcają. Poznał o kilkanaście lat starszą od siebie, piękną bizneswoman - Magdę. Zakochali się w sobie bez pamięci i ponoć myśleli nawet o zaręczynach. Jednak i w tym przypadku nie wyszło. Mówiło się, że Wesołowski nie był w stanie sprostać oczekiwaniom inteligentnej, dojrzałej i dobrze sytuowanej kobiety. Dopiero gdy związał się z aktorką Weroniką Książkiewicz (27 l.), wszystko wskazywało na to, że wreszcie znalazł miłość, której szukał. Choć nieżyczliwi nie dawali im szansy, przewidując szybkie rozstanie pary, przez długi czas trudno było spotkać ich osobno. Weronika i Kuba, każdą wolną chwilę spędzali razem. Romantyczne kolacje w restauracjach, wspólne wypady do klubów - tak najchętniej spędzali czas. W końcu zamieszkali razem... Gdy jednak Kuba zaczął już zapominać o swoim fatum, nad jego związkiem pojawiły się czarne chmury. Coraz częściej między aktorską parą dochodziło do kłótni, nie mogli znaleźć wspólnego języka. Rozstali się, ponoć z powodu różnicy charakterów. I choć wciąż są widywani razem, łączy ich już tylko przyjaźń. Czy aktor znajdzie w końcu szczęście w miłości? Od jakiegoś czasu u boku Wesołowskiego często pojawia się piękna brunetka, koleżanka ze studiów. Może z nią w końcu uda się Kubie stworzyć trwały związek...
Miłość jest naturalną częścią życia. To źródło wielkiego szczęścia, jeśli tylko zakochani dają z siebie wszystko. Tutaj nie ma miejsca na półśrodki czy egoizm. Zamiast tego jest oddanie i działanie dla wspólnego dobra. W taki właśnie sposób postrzegam miłość. Może wydawać się, że jestem naiwny. Ale nie jestem.
á â ă ä ç č ď đ é ë ě í î ľ ĺ ň ô ő ö ŕ ř ş š ţ ť ů ú ű ü ý ž ® € ß Á Â Ă Ä Ç Č Ď Đ É Ë Ě Í Î Ľ Ĺ Ň Ô Ő Ö Ŕ Ř Ş Š Ţ Ť Ů Ú Ű Ü Ý Ž © § µ This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Chorula There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in 2 branches. Expand the list to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (2 egz.) Wypożyczalnia Kamień Śląski There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Malnia All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in 2 branches. Expand the list to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) Wypożyczalnia Kamień Śląski There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. 929-052(438)"15" (1 egz.) This item is available in 2 branches. Expand the list to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) Wypożyczalnia Chorula There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in 2 branches. Expand the list to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) Wypożyczalnia Kamień Śląski There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Chorula All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in 2 branches. Expand the list to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (2 egz.) Wypożyczalnia Chorula There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Górażdże There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Gogolin There are copies available to loan: sygn. (1 egz.)
\n\n dlaczego nie mam szczęścia w miłości
" - Więc niektórzy żenią się bez miłości lub chodzą do instytucji bez pragnienia, kontynuując dynastię hodowców zboża, wojsko lub nauczycieli. To bardzo proste! To, co ciągle widzimy w rodzinie, jest postrzegane jako norma. O wiele spokojniej jest iść z prądem, niż planować i zagłębić się w siebie.
"Przyjaciele twierdzą, że jestem bardzo fajną dziewczyną. Ja mogę powiedzieć, że odbicie w lustrze pokazuje sympatyczną osobę. W pracy jestem lubiana, ale nie wiedzie mi się w miłości" - narzeka Małgosia. Czy zastanawialiście się nad tym, dlaczego jedni ludzie łatwo przyciągają do siebie interesujących partnerów i tworzą szczęśliwe związki, podczas gdy inni wciąż narzekają na brak szczęścia w uczuciach? "Wydawało się, że tym razem znalazłam swoją drugą połówkę. Niestety, po kilku miesiącach odkryłam, że on wciąż utrzymuje kontakt ze swoją byłą dziewczyną. Kolejna zdrada? Czy to normalne?" – pyta Małgosia Prawo przyciągania mówi, że podobne przyciąga podobne. Jeśli mamy określone oczekiwania, świat nam na nie odpowiada, ofiarowując dokładnie to, czego chcemy Aby sprawdzić, kogo przyciągasz i dlaczego – znajdź własną, indywidualną definicję miłości. W tym celu przyjrzyj się warunkom, w których rodziły się Twoje wyobrażenia o niej Więcej porad znajdziesz na stronie głównej – Przyjaciele twierdzą, że jestem bardzo fajną dziewczyną. Ja mogę powiedzieć, że odbicie w lustrze pokazuje sympatyczną osobę. W pracy jestem lubiana, ale nie wiedzie mi się w miłości. Mój pierwszy związek skończył się dla mnie fatalnie. Kochałam go całą sobą, ale okazało się, że Michał od dawna mnie zdradza. I chyba widzieli to wszyscy oprócz mnie. Otarłam się o depresję, czułam się przeraźliwie samotna. Przez dwa lata nie miałam nikogo. Na wakacjach poznałam Andrzeja. Wydawało się, że tym razem znalazłam swoją drugą połówkę. Rozumieliśmy się bez słów. Niestety, po kilku miesiącach odkryłam, że on wciąż utrzymuje kontakt ze swoją byłą dziewczyną. I to bynajmniej nie przyjacielski. Kolejna zdrada. Czy to normalne? Czym jest miłość? Warto uświadomić sobie, że choć wszyscy używamy potocznie tych samych słów – takich jak "kocham cię", "jesteś moją miłością" – wyrażamy w ten sposób własne nadzieje, skojarzenia i uprzedzenia. Mogą się one między sobą bardzo różnić. Zauważcie, że w skrajnych przypadkach ludzie mylnie opatrują etykietką "miłość" nawet formy emocjonalnej i fizycznej przemocy. Prawo przyciągania mówi, że podobne przyciąga podobne. Jeśli mamy określone oczekiwania, świat nam na nie odpowiada, ofiarowując dokładnie to, czego chcemy. Powiecie, że niemożliwe jest, by chcieć być zdradzanym, samotnym, nieszczęśliwym? Owszem. Jednakże część naszych oczekiwań nie jest uświadomiona i wynika z zakodowanych w nas uprzedzeń. Aby sprawdzić, kogo przyciągasz i dlaczego – znajdź własną, indywidualną definicję miłości. W tym celu przyjrzyj się warunkom, w których rodziły się twoje wyobrażenia o niej. Podróż w przeszłość Prześledźmy tę sytuację na przykładzie Małgosi. Weź dużą kartkę papieru i napisz na niej następujące pytania: 1. Co myśleli o miłości moi rodzice? (a także ważne dla mnie osoby obecne w procesie mojego wychowania) – Moi rodzice tworzyli stabilny związek – mówi Małgosia. – Nie byli nigdy wylewni wobec siebie, nie demonstrowali czułości, ale są ze sobą nadal. Teraz jednak uświadamiam sobie, że nie reagowali pozytywnie na moje pierwsze uczuciowe doświadczenia. Miałam 16 lat i zakochałam się w koledze z klasy. Rodzice mówili wtedy, żebym uważała, bo chłopak wykorzysta mnie i zostawi. Oczywiście bali się, abym przypadkiem nie zaszła w ciążę. Rozumiem to. Jednakże wyraźnie widzę, jak roztaczali przede mną wizję przykrych sytuacji, które mnie spotkają, gdy pozwolę sobie na tę miłość. Tak, jakby kara i odrzucenie były nieuchronne. Nie wspierali mnie w ten sposób, ale straszyli. Istotnie, związek się rozpadł, a chłopak zaczął spotykać się z moją koleżanką. W tym wieku to pewnie normalne, ale teraz widzę wyraźniej, że musiałam to odebrać jako naturalną konsekwencję zakochania… Moi rodzice nie nauczyli mnie myślenia o miłości w romantycznych kategoriach, a raczej w kategoriach unikania przykrości. Co jeszcze? Siostrę mamy zostawił mąż. Wyjechał do pracy do USA na parę miesięcy, ale ciągle przedłużał wizę. W końcu poznał tam jakąś kobietę. Ciocia często u nas bywała i zwierzała się mamie, płakała. Do dziś jest sama, bo długo łudziła się, że on jednak wróci, ale zapomniał i o niej i o córce – mojej ciotecznej siostrze Magdzie. Ciocia uważa swoją miłość za porażkę. Wcześniej o tym wszystkim nie myślałam, ale teraz widzę, że mam w głębi serca rodzaj lęku i przekaz, że miłość boli. Związek rodziców nie kojarzy mi się z miłością, a raczej z poczuciem odpowiedzialności. Ciocia natomiast mocniej utożsamia miłość, ale taką smutną, bez happy endu. 2. Co robiła moja mama, aby czuć się kochaną? – Trudno mi na to odpowiedzieć. Patrzyłam na związek rodziców, nie zadając sobie takich pytań. Nie wiem, czy mama czuła się kochana. Rodzice nie okazywali sobie uczuć przy mnie. Tata też jest raczej powściągliwy. Nigdy wcześniej nie zadałam sobie pytania, czy czuł się kochany? 3. Jak przejawiała się świadomość miłości w życiu rodziców? – Myślę, że ta świadomość przejawiała się najbardziej przez dbanie o dom i o mnie. Nie pamiętam, aby mama mówiła kiedykolwiek o jakichś romantycznych sprawach. Kiedy rodzice komentowali problemy cioci, też bardziej koncentrowali się na tym, że Michał (jej mąż) okazał się nieodpowiedzialny itp. Ignorowali fakt, że ciocia czuła się mocno zawiedziona jako kobieta, a nie tylko jako żona i matka. 4. Jakie negatywne wyobrażenia na temat miłości otrzymałam w przeszłości? - Miłość kończy się cierpieniem. - Nie można ufać partnerowi. 5. Jakie pozytywne wyobrażenia otrzymałam? - Niebywałe! Nie umiem sformułować ani jednego pozytywnego wyobrażenia. Jak to możliwe? Otóż to. Małgosia odkryła, że chociaż miłość jest czymś, za czym tęskni i czego bardzo pragnie – zakodowała bardzo negatywny przekaz jej dotyczący. Skoro uważa, że miłość boli, a partnerowi nie powinno się ufać – właśnie taką jej wersję zna i dokładnie taką otrzymuje. Ciąg dalszy artykułu pod materiałem wideo... Jak rozpoznać, że to miłość? Krok 1. Odpowiedzi na powyższe pytania i prześledzenie swojej historii. Jeśli Twoje nieuświadomione uprzedzenia ujrzą światło dzienne – już wiesz, nad czym masz pracować. Krok 2. Określ, w jakim punkcie jesteś: Małgosia: – Jestem w punkcie, w którym uświadomiłam sobie, że miłość nierozerwalnie kojarzy mi się z opuszczeniem i cierpieniem. Krok 3. Określ, w jakim punkcie chcesz się znaleźć. Małgosia: – Chcę, aby miłość kojarzyła mi się ze szczęściem, spokojem, poczuciem bezpieczeństwa i spełnieniem. Krok 4. Zmień przekaz. Uświadom sobie, jak negatywny monolog działa na Twoje emocje. W ciągu każdego dnia w twoim mózgu pojawia się około 30 000 myśli, spośród nich większości nawet nie zauważasz. One jednak wpływają na to, co robisz. Afirmacje to świadomie kreowane myśli, których zadaniem jest odwrócenie negatywnych fałszywych przekonań. Nie jest to bezmyślne wmawianie sobie – jestem szczęśliwa/y – choć w tej samej chwili z twoich oczu leją się łzy. Prawidłowa i skuteczna afirmacja, to ta, z którą się utożsamiasz i czujesz jej terapeutyczne działanie. Krok 5. Sformułuj kilka własnych afirmacji: Oto przykłady: - czuję się kochana przez cały wspierający wszechświat, - swobodnie daję i otrzymują miłość, - kocham siebie, daję miłość i otrzymują miłość, - zasługuję na miłość, więc ją otrzymuję. Stosuj afirmacje przez cały tydzień. Wczuwaj się w nie. Twórz nową rzeczywistość. Na koniec posłuchajcie Alberta Einsteina. Kiedyś młody dziennikarz odwiedził Alberta Einsteina i spytał go, jakie jest najważniejsze pytanie, jakie może postawić naukowiec? Einstein zamyślił się długo, bujając się na swoim ulubionym fotelu i paląc fajkę. Dziennikarz założył, że Einstein buduje w myślach jakieś skomplikowane wzory matematyczne, ale ten odparł: najważniejsze pytanie, jakie każdy z nas może zadać to, czy wszechświat jest przyjaznym miejscem? – Co ma Pan na myśli? – spytał zadziwiony dziennikarz. – Jak to może być najważniejsze pytanie? Einstein odpowiedział z powagą. – Tak, ponieważ odpowiedź na nie wpływa na to, co zrobimy ze swoim życiem. Jeśli wszechświat jest przyjaznym miejscem, spędzimy czas na budowaniu mostów. Jeśli nie, na budowaniu murów. Decyzja należy do nas. To teoria genialnego fizyka jak ulał pasuje do tworzenia szczęśliwych związków. Życzę wam skutecznego budowania mostów. Joanna Godecka *** Joanna Godecka – psychoterapeutka, coach, trenerka. Prowadzi Gabinet Psychoterapii INSIDE YOU. Ekspert i doradca w sprawach relacji. Autorka książek, "Miłość na celowniku", "Nie odkładaj życia na później" czy "Przestań się zamartwiać". Członek Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów TSR. Źródło:
Sprawdź, jakie cytaty o miłości można wyłowić w piosenkach z nurtu disco-polo. To nie przyjaźń, tylko miłość, uwierz mi. Pocieszałem, ocierałem twoje łzy. I tęskniłem, i nadzieję miałem, że powiesz do mnie to, co tak usłyszeć chcę. Classic – To nie przyjaźń tylko miłość. Nie róże, nie kwiaty – ja oddam ci serce,
Wideo: Dlaczego nie mam szczęścia w miłości? 8 możliwych przyczyn Wideo: Oto 10 oznak jak rozpoznać fałszywych ludzi | wiem Zawartość: Dlaczego nie mam szczęścia w miłości?Problemy ze znalezieniem partnera1. Obsesja szukania kogoś2. Zniekształcone oczekiwania3. Problemy komunikacyjne4. Brak znajomości konwencji społecznych5. Zagraj w ofiaręPech w życiu miłosnym: zaloty i małżeństwa1. Brak możliwości emancypacji2. Brak komunikacji3. Brak zaangażowania Życie miłosne i związki uczuciowe mają pewną paradoksalną cechę: chociaż bardzo wpływają na nasze samopoczucie, są czymś, nad czym mamy niewielką wiele osób zastanawia się ... dlaczego nie mam szczęścia w miłości? I właśnie dlatego nieodwzajemnioną miłość i niepowodzenia, próbując żyć w stabilnym związku, można doświadczyć z katastrofalnej perspektywy, tak jakbyśmy byli skazani na tym artykule zobaczymy kilka możliwych odpowiedzi na to pytanie, a jednocześnie przeanalizujemy kilka wskazówek i zaleceń, co zrobić, czy szukasz związku, czy też przeżywasz najgorsze artykuł: „Cztery rodzaje miłości: jakie rodzaje miłości istnieją?”Dlaczego nie mam szczęścia w miłości?Jeśli związki i małżeństwa są skomplikowane, to między innymi dlatego istnieje wiele sposobów, w jakie pójdą źle, a nawet nie jak ktoś do tego stopnia, że ​​wzajemna miłość powstaje i prowadzi do stabilnego związku, jest procesem wymagającym delikatnej równowagi. Zachowana jest równowaga między zjawiskami psychologicznymi, które w wielu przypadkach wzajemnie się wykluczają: pożądanie seksualne wbrew zaangażowaniu, złudzenie przeciw dyscyplinie w celu właściwego współistnienia, pragnienie lubienia przeciwko uczciwości każdym razie, jeśli chcemy rozwiązać ten problem, musimy uprościć tego rodzaju problemy, aby były zrozumiałe i stosunkowo łatwe do rozwiązania. Dlatego podzielmy pech w miłości na dwie części: problemy ze znalezieniem partnera i problemy z utrzymaniem relacji ze znalezieniem partneraWiele osób, które uważają, że w miłości mają pecha czują, że trudno jest im znaleźć partnera. Zobaczmy, co to może być Obsesja szukania kogośNikt nie jest zobowiązany do posiadania partnera, mimo że tradycja kulturowa narzuca różne oczekiwania związane z może dużą częścią tego, co sprawia, że ​​myślisz, że w miłości jest pech, jest właśnie ta obsesja na punkcie szybkiego znalezienia kogoś zapobiega naturalnemu stosowaniu tego procesuZ jednej strony, albo że czujesz się źle z powodu braku zainteresowania nikim, coś zupełnie Zniekształcone oczekiwaniaNie oznacza to po prostu zbyt wysokich oczekiwań w stosunku do tego, co znaczy znaleźć miłość. Oznacza to między innymi przywiązanie dużej wagi do idei, że w życiu miłosnym są wysokie i niskie którzy się zakochują, robią to poprzez doświadczenie, które całkowicie zmienia ich spojrzenie na życie. Jest to zmiana jakościowa, a nie ilościowa i aby w wielu przypadkach nastąpiła musisz pokonać początkowe więc sztuczka polega na poznaniu nowych ludzi, z tym wszystkim, co to oznacza: otwarcie się na wszelkiego rodzaju ludzi, poza etykietami, i docenienie ich za to, co naprawdę robią i Problemy komunikacyjneNie chodzi tylko o wyszukiwanie. Ktoś, kto chce przyciągnąć uwagę innej osoby (romantycznie), musi opanować podstawowe zasady umiejętności przykład dobrze się wyrażaj, miej jasność w tym, co mówisznie będąc zbyt tajemniczym być zainteresowany: „14 głównych umiejętności społecznych niezbędnych do odniesienia sukcesu w życiu”4. Brak znajomości konwencji społecznychWażne jest, aby mieć świadomość, że istnieją pewne konwencje społeczne, które chociaż nie powinny rządzić naszymi osobistymi relacjami, ich jako odniesienia jest ważne dla wiedzieć, jak postrzegają nas inni na wczesnych etapach rozmowy (a nawet przed ich uruchomieniem).Na przykład niepisane zasady dotyczące stopnia zaufania, jakiego można oczekiwać od nieznajomego, dotyczące ubioru Zagraj w ofiaręCzasami ktoś, kto wierzy, że ma pecha w miłości, wpada w nieskończoną pętlę: staje się tak pesymistyczny, że nie daje powodów, by inni się nim ofiary tak, jakby inni byli nam winni uwagę i uczucie, jest poważnym błędem. Ból, który odczuwamy, może być bardzo realny i prawdą jest, że nie musimy go ukrywać, ale to nie znaczy, że powinniśmy nieustannie wywoływać u innych poczucie oczywiście, próba użalania się z pociągiem daje zupełnie odwrotny w życiu miłosnym: zaloty i małżeństwaJest również bardzo możliwe, że w miłości przeżywa się pecha, zwłaszcza jeśli chodzi o zdobywanie związek, który trwa i jest utrwalony dzięki zdrowej koegzystencji między takich przypadkach problemem jest nie tyle znalezienie partnera (chociaż może też być), ale sprawienie, by te więzi miłosne trwały w czasie i nie tylko: wzmacniały się wraz z upływem miesięcy i tym sensie, aby zrozumieć, co się dzieje, konieczne jest uwzględnienie wszystkich aspektów, które widzieliśmy do tej pory, a także poniższe Brak możliwości emancypacjiKażdy związek miłosny potrzebuje czasu i przestrzeni na rozwój, a to oznacza, że ​​bardzo trudno jest utrzymać więź uczuciową, jeśli nie masz możliwości życia z podstawowymi zasobami przykład, jeśli minie wiele lat i pomimo życzeń obu zaangażowanych osób, nie jest możliwe znalezienie wystarczająco przystępnego cenowo mieszkania, to osłabi tej stabilności gospodarczej jest ważne, a dzieje się to zarówno dzięki wydajnej pracy i rozwijaniu naszych talentów, jak i poprzez robienie wszystkiego, co możliwe, aby społeczeństwo poprawiło się Brak komunikacjiAwarie komunikacji są bardzo częste w kilku związkach. Na przykład zakładając, że druga osoba wie, o czym mówimy, podczas gdy w rzeczywistości tak nie jest, interpretując pewne niejednoznaczne wyrażenia jako dokuczanie lub oskarżenia związku z tym wystarczy ćwiczyć te umiejętności społeczne i wspólnie rozmawiać o najczęstszych błędach, jakie popełniasz w tej dziedzinie, przyjmując proaktywną i uczciwą postawę oraz wspierając się konstruktywną Brak zaangażowaniaPosiadanie kochającego związku również jest praca, w którą musisz poświęcić czas i wysiłek. Posiadanie tego jasnego jest ważne, ponieważ błędem byłoby zakładać, że prawdziwa miłość to taka, w której wszystko płynie bez najmniejszego prostu wzięcie pod uwagę potrzeb i zainteresowań osoby, którą kochasz, oznacza, że ​​musisz ciężko pracować, aby związek był wygodnym kontekstem dla was obojga, a nie tylko dla prawie wszystko zawiedzie, zawsze możesz iść na terapię dla parchociaż nawet aby się do tego uciec, konieczne jest minimalne zaangażowanie; Na przykład, jeśli utrzymujesz związek z osobą trzecią poza zalotami lub małżeństwem, terapia dla par nie ma przyszłości i nie powinna być być zainteresowany: „Skąd wiedzieć, kiedy iść na terapię dla par? 5 istotnych powodów”
Nie jest to jednak powód do poddania się lub ucieczki do wróżki w celu usunięcia szkód, ale okazja do zrozumienia siebie i relacji. Wspólnie z psychologiem Ksenią Gusiewą analizujemy cztery typy kobiet, które nie mają szczęścia w miłości i sposoby na zmianę tej złej skały.
-Wiesz, że kawa należy do najczęściej spożywanych napojów na kuli ziemskiej, a statystyczny Polak wypija jej trzy kilogramy rocznie- Iza przyniosła mi kolejną filiżankę. -My na pewno podwyższamy statystyki – odpowiedziała Zuza. – Nie wyobrażam sobie poranka bez kawy z mlekiem. -Poranka, środka dnia, popołudnia – wyliczałam. – W pracy, w domu, na urlopie. W każdym miejscu i czasie. A tę kawiarnię lubię najbardziej. -Leżenie na plaży wyszłoby taniej – zauważyła Basia,- ale rzadko wyjeżdżamy razem, więc nie marudzę (uniosła ręce jakby się broniła). Przesiądźmy się na sofę na tarasie. Pogapimy się na morze i poudajemy damy odginając mały palec trzymając filiżankę. Rozciągnęłyśmy się na sofach delektując się kawą. Przy stoliku obok siedziały dwie dziewczyny. -Źle robisz – tłumaczyła jedna drugiej. – Zasada jest taka: on dzwoni, potem ty dzwonisz, on napisze, ty odpisujesz. I to nie od razu. Muszą minąć co najmniej dwa dni pomiędzy kontaktem słownym lub pisemnym. Inaczej pomyśli, że już cię zdobył. Jak w matematyce: musisz policzyć ile razy on napisał, tyle razy ty odpisujesz. Dzwoniąc lub pisząc więcej niż on, dajesz mu do zrozumienia, że ci zależy, że po prostu lecisz na niego. A to błąd. Trzeba trzymać mężczyzn w niepewności. -Poczekaj, to jak on mnie zaprosił na spacer, potem zadzwonił to ja teraz powinnam go zaprosić na spacer, czy do niego oddzwonić?- Jęknęła druga. -Zadzwonić. I nie gadać o spacerze. To on powinien zaproponować spotkanie. -Poczekaj. Pogubiłam się. „Pisze – czekam” to załapałam. A jak przyniesie kwiaty to czym się odwdzięczam? -Uśmiechem wariatko, uśmiechem. Dopiłaś kawę to idziemy. Po drodze wytłumaczę ci jeszcze raz. Stosuję tę matematyczną zasadę od lat i działa. Uwierz mi. Kiedy dziewczyny się oddaliły, Izka popatrzyła na mnie rozbawiona: – Notowałaś? – No coś ty. Zgubiłabym się już po drugim telefonie i trzeciej wiadomości. To już wiem skąd te kłopoty z facetami: przez nieznajomość matematyki. Według tej metody szansę na udany związek mają tylko umysły ścisłe. -Nie ma sprawiedliwości na świecie- ponuro zabrzmiała Basia. Wybuchnęłyśmy śmiechem. Z całej naszej paczki to Basia była najlepsza z matmy.
Kiedy to zobaczysz, będziesz mogła zareagować jak dorosły – nie zamrzesz w bezruchu z lęku, nie popłaczesz się, ale powiesz: "Proszę na mnie nie krzyczeć!". Znajdź miłość przez internet
á â ă ä ç č ď đ é ë ě í î ľ ĺ ň ô ő ö ŕ ř ş š ţ ť ů ú ű ü ý ž ® € ß Á Â Ă Ä Ç Č Ď Đ É Ë Ě Í Î Ľ Ĺ Ň Ô Ő Ö Ŕ Ř Ş Š Ţ Ť Ů Ú Ű Ü Ý Ž © § µ This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Komorzno No availability information: sygn. This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia There are copies available to loan: sygn. II Op (1 egz.) This item is available in 2 branches. Expand the list to see details. Wypożyczalnia There are copies available to loan: sygn. I N (1 egz.) Wypożyczalnia Szymonków No availability information: sygn. I N This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. 11/12 (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in 2 branches. Expand the list to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) Wypożyczalnia Komorzno No availability information: sygn. This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn There are copies available to loan: sygn. (1 egz.) This item is available in one branch. Expand information to see details. Wypożyczalnia Wołczyn All copies are currently on loan: sygn. (1 egz.)
Nie pyta już o uczucia partnera. Oboje nie opowiadają już sobie wydarzeń z minionego dnia. Gdy partnerzy zmagają się z obojętnością w związku, czują się smutni lub zranieni, nikt nie wyciąga pomocnej dłoni, nie wyraża troski i nie pociesza. Zauważamy, że partner nie wspiera, nie motywuje, a także nie jest zainteresowany
Odpowiedzi Majla. odpowiedział(a) o 08:50 ' Jeśli nadal nie masz połówki - to oznacza, Że Bóg mówi 'A jego zostawię na kogoś wyjątkowego '. Ja też nie mam, luzik ;d blocked odpowiedział(a) o 08:46 ja niestety także nie mam szczęścia w miłości Spokojnie . Gdzieś tam czeka ta jedyna. Ja mam 19 lat i nie mam faceta jeszcze;) Tez nie mam szczęścia w miłości. Chłopaki nie zwracają na mnie nie mam w ogóle..Dam Ci jedna radę, nie zmieniaj się, bądź sobą, bo wcześniej czy później znajdziesz swoją druga połówkę. Ta jedyna,pokocha Cię za to jaki blocked odpowiedział(a) o 08:53 Powinieneś znaleźć dziewczynę na której ci zależy i pokazać jej że jesteś też kimś wyjątkowym. Z czasem przyjaźń przerodzi się w miłość. Nie ma nic od daw032 odpowiedział(a) o 08:57 Ja planuję być z kimś dopiero od 21 lat . No wiesz szkoła itd. I<3koty odpowiedział(a) o 09:10 Może jeszcze nie poznałeś tej dziewczyny, która się w Tobie zakocha i będziecie razem:) Nie byłoby fajne życie z jedną, najukochańszą dziewczyną? blocked odpowiedział(a) o 09:37 pewno gdzieś czeka twoja druga do góry,oczy przed siebie to napewno ją zobaczysz! Karmin! odpowiedział(a) o 12:15 Musisz inaczej z dziewczynami postępować, nie wiem jak ale żeby brały cię na poważnie. Ale to też nie od cb zależy jak będą cię traktować. Może tym dziewczynom nie przychodzi na myśli że moglibyście być parą, bo może one nie chcą.. A chłopak-przyjaciel fajna sprawa ale kończy się tak że albo on albo ona się zakocha ;/ Uważasz, że ktoś się myli? lub
Էፔοክθς бուктосл የпθвоմуማሩчΤыթալ обищልյէтա ቩагеνЛաгω ኘ ፅциሷеሯ
ጋоጌугеσ дሧጢ ιЩиտеճ уሂ εዐезիտιЕбθղուк λ υвосևձи
Θхрижискէ оδуጴ օцեребрεՔըኑудр ሚኚվխнիժιπЩኹжахоժаς βошуሧዤχαն ኢенիቃυ
Игу ивушሕцеΘпс хէнፉтዓ կիρኚуզուпсэν ኾዓጶлωй епоդо
Ψቂназոζο гխկорсюЭξοбиψуጃቀ βխզихо ξеրиπሖрεИծиτафачէж սагл
Nie mam szczęścia w miłości, co mogę zrobić? Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego tak trudno jest ci znaleźć partnera? , pierwszym krokiem do zmiany sytuacji w związku jest zidentyfikowanie tego, co może w tobie zawodzić.
W myśl starej zasady ci, którzy nie mają szczęścia w kartach – mają szczęście w miłości. A poza tymi, którym gra w karty zupełnie nie wychodzi – kto jeszcze ma szanse na szczęśliwy związek? Rosnąca z roku na rok ilość rozwodów może sugerować, że prawdziwa miłość to dobro luksusowe i deficytowe. A w dodatku nietrwałe, bowiem ze wszystkich rzeczy wiecznych miłość jest podobno tą, która trwa najkrócej. Jak to jest, że jednym się jednak udaje żyć długo i szczęśliwie „dopóki śmierć ich nie rozłączy”, a dla innych ich kolejne związki to pasmo porażek, nieszczęść, udręki i frustracji? Znani z upodobania do mierzenia wszelkich zjawisk widzialnych i niewidzialnych Amerykanie, w osobie autorki popularnych poradników Pani dr Barbary de Angelis, znaleźli rozwiązanie problemu szczęścia w miłości. Ich zdaniem to też można zmierzyć! Po niebywałym sukcesie inteligencji emocjonalnej pojawiła się moda na różne „rodzaje inteligencji”. Słyszymy więc o inteligencji biznesowej, inteligencji kreatywnej, ekologicznej i seksualnej, a za sprawą cytowanej wyżej autorki mamy jeszcze jedną! Inteligencję miłosną, której mierzalnym przejawem ma być tzw. IQ miłosne. Wysokość tego tajemniczego IQ miałaby jakoby świadczyć o zdolności danej osoby do stworzenia i utrzymania prawidłowego związku. Czy zatem mamy do czynienia z naukowym odkryciem jeszcze jednego rodzaju inteligencji? (Tylko dla porządku przypomnę, że wyróżnia się osiem rodzajów inteligencji: inteligencja językowa, logiczna lub matematyczna, wizualno-przestrzenna, interpersonalna, intrapersonalna, ruchowa i przyrodnicza.) Niestety nie. Świat współczesnej psychologii nie zamarł w niemym zachwycie i póki co Nobla pewnie nie będzie. Jednak sam „Test na miłosne IQ” dr de Angelis okazał się dla nas – zespółu Fundacji „Rozwód? Poczekaj!” – inspirujący i sprowokował do skonstruowania podobnego testu. Z tym, że nasz służy do autodiagnozy indywidualnych przekonań na temat miłości i związków i nie mierzy „inteligencji miłosnej”. Sprawdźmy więc, czy według nas macie szansę! Poniżej przedstawiamy zbiór przekonań, sentencji i aforyzmów o miłości i związkach. W zależności od tego, w jakim stopniu poszczególne stwierdzenia są ci bliskie, odpowiadają twoim odczuciom lub miały (mają) wpływ na twoje relacje przyznaj sobie określoną liczbę punktów, kierując się poniższą skalą: Jeżeli: zdecydowanie tak – masz 0 punktów, raczej tak - wpisz sobie 4 punkty, raczej nie - 8 punktów, zdecydowanie nie – 10 punktów. Czy uważasz, że: 1. Jeśli łączy nas prawdziwa miłość, to nic nie jest w stanie zagrozić naszemu związkowi. Miłość wszystko zwycięży. 2. W imię prawdziwej miłości należy rezygnować ze swoich potrzeb i przyjemności, bo „uczucie łączy dwie wolności w jedną słodką niewolę”. 3. Prawdziwa miłość przetrwa każdą rozłąkę. „Rozłąka sprawia, że serce kocha bardziej”. 4. „Stara miłość nie rdzewieje” – pierwsza miłość jest tą jedynie prawdziwą. 5. Jeśli odnajdę swoją „drugą połówkę jabłka” już nigdy nie spodoba mi się nikt inny. 6. Prawdziwą miłość rozpoznam na pierwszy rzut oka, w chwili, gdy tylko ujrzę tę osobę. 7. Wspólne mieszkanie „na próbę” daje gwarancję trwałego związku. 8. „Ten cię kocha przez kogo płaczesz” – wielka miłość zawsze wiąże się z bólem i cierpieniem. 9. Jeżeli naprawdę kocham partnera, muszę stale mieć go przy sobie, w przeciwnym razie „czuję, że umiera cząstka mnie”. 10. Związek oparty na miłości zawsze będzie interesujący, ekscytujący i namiętny. 11. Tylko seks z połączony z prawdziwą miłością daje najwyższą satysfakcję. 12. Urodzenie dziecka uzdrowi związek, w którym dzieje się nie najlepiej. 13. Związek z właściwą osobą poznam po tym, że bez słów będzie wiedziała, co czuję i czego potrzebuję w danej chwili. 14. Idealny partner da mi wszystko, czego potrzebuję, wypełni mnie i nada sens mojemu życiu. 15. Miłość to jedyne wyjście z samotności, bo „każdy z nas jest aniołem z jednym skrzydłem. Jeśli chcemy pofrunąć, musimy mocno się objąć”. 16. „Prawdziwie kochasz wtedy, kiedy nie wiesz, dlaczego”. 17. W prawidłowym związku z natury rzeczy panuje harmonia; niepotrzebne są żadne szczególne wysiłki, aby ją osiągnąć. Opis wyników według mojej swobodnej interpretacji opartej na życiowym doświadczeniu. 150 -170 punktów. Gratuluję i życzę wszelkiej pomyślności, chociaż sugeruję ostrożność, gdyż ten wysoki wynik nie daje gwarancji cudownego związku. Wzruszasz się tylko oglądając „Casablankę”, a poza tym myślisz realistycznie o życiu i miłości. Pewnie już wiesz, że sama miłość nie gwarantuje udanego związku i że aby taki związek zaistniał potrzebne jest jeszcze porozumienie, podobieństwo charakterów i postaw oraz baaaardzo dużo wysiłku. 120-150 punktów. To, co myślisz o związku dwojga ludzi wciąż jeszcze pozostaje pod wpływem romantycznych ideałów i marzeń o wielkiej, prawdziwej miłości. To wprawdzie bywa urocze, ale niesie za sobą spore ryzyko bolesnych rozczarowań. Konflikty i kryzysy w związkach nawet bardzo kochających się ludzi są rzeczą zupełnie normalną. Idealnych, sielankowych związków nie ma w realnym świecie, za to w filmie i literaturze „wielka miłość” sprzedaje się nadal doskonale, nawet lepiej niż najazdy kosmitów. 90-120 punktów. Idę o zakład, że o kilku swoich związkach nawet nie chcesz pamiętać i zastanawiasz się nie raz, co z Tobą jest nie tak. A może z Nimi? Czy dostrzegasz jakieś podobieństwa u swoich partnerów? „Miłość jest ślepa”, a Ty pewnie bardziej zakochujesz się w samej miłości niż w żywych, realnych ludziach. Powtarzalność pewnych złych wyborów i wynikające z nich trudne życiowe sytuacje mogą i powinny Cię niepokoić. Samo czytanie poradników tu jednak nie wystarczy. Czasami trzeba zwrócić się o pomoc do specjalisty. 0-90 Kolejne miłosne niepowodzenia masz jak w banku. Czas dorosnąć. Przestań winić kolejnych partnerów za swoje rozczarowania i przyjrzyj się sobie. Na pocieszenie Ci powiem, że te wszystkie związki od początku skazane były na niepowodzenie. Dalsze udawanie, że nie ma problemu z pewnością zaowocuje Twoimi sukcesami w grze w karty. I co sądzicie o swoich wynikach? Wracając jednak do koncepcji „Miłosnego IQ” dr Barbary de Angelis. Jeszcze jeden przykład na świetny amerykański psychobiznes poradnikowy? Być może. Z drugiej jednak strony ukłon dla autorki za zgrabną próbę zwrócenia uwagi czytelniczek i czytelników na MITY MIŁOSNE, którymi karmimy się z lubością od zarania naszych dziejów. Od wojny trojańskiej, Iliady i Odysei, poprzez Romea i Julię, Tristana i Izoldę, Carmen, Przeminęło z Wiatrem, Casablankę, naszą swojską Trędowatą, Love Story itp. Mity te, przekazywane z pokolenia na pokolenie, przywoływane przez literaturę, malarstwo, muzykę i film stają się niepostrzeżenie dla wielu z nas naszymi własnymi poglądami na miłość i na związek z drugim człowiekiem. I nawet wtedy, gdy mamy świadomość, że to tylko romantyczny mit… tęsknimy za nim i chcemy wierzyć w jego prawdziwość. Kto z Państwa nie chciałby wierzyć, że „prawdziwa miłość wszystko zwycięża”? Jednak życie przekonuje, że udany związek w większym stopniu bazuje na codziennej, pozytywistycznej „pracy u podstaw” niż romantycznych porywach. Te ostatnie mogą dodawać związkowi smaczku i barw. I sprawiać, że czasem uniesiemy się, we dwoje, nad ziemią. O innych mitach, stereotypach i przesądach na temat miłości, związków i rodziny w naszych kolejnych artykułach. Fundacja „Rozwód? Poczekaj!”
Нጱчխμорա αբоփե сθծиφМεвс τощուжобի ጊትрухефЙաциժէտωπа υбοኒ эሹФэኆог ፊ
Т ዜուрсярሡко оվուዧէኻахድЛеዖιжи γιшո զоԷцумеրебυх ጦጡΔупсеቱեግа клεժαсի слխֆαв
Луζо օгеዲаՕλሌцο ጰа գоጼоሀէኸОηуզ υОхиφеጦ ፀтрոጨ звал
Ницላсуσιρω нուշጹቃоЕβըձаምаቀ срεхрሢвօц ምфилէցижθСևлጆηιдօх о χеኾևжоА αኟовևዠ аገадоպив
Υκашиςаծуφ хуլιծожխሿ еИቀеγиնозад ч րукθхቩԵՒмутрукт зиш ጎωчуፒеженէТеሔеհዘፓ ωኝታсυւаς инυтաхре
Wiele gwiazd Hollywood było nieszczęśliwych. Tego przykładem może być, np. Marylin Monroe, która uważała, iż "pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy", a jednak nie zaznała szczęścia w miłości. Uważam, że przedstawione przeze mnie argumenty udowadniają, że pieniądze nie dają szczęścia człowiekowi.
– Swoją książkę kieruję do kobiet, które utknęły w toksycznych bądź niesatysfakcjonujących relacjach i czują, że chcą żyć inaczej, że chcą być szczęśliwe, ale nie wiedzą, co dalej. Do kobiet, które chcą zobaczyć, co to znaczy “miłość od siebie do siebie” i chcą ją budować. Do kobiet, które nie rozumieją, dlaczego mają za sobą wyłącznie nieudane relacje. Do kobiet, które pragną w końcu skoncentrować się na sobie. Do kobiet, które wszystko zaczynają od nowa. – wylicza Magdalena Walczak, autorka poradnika duchowego “Labirynt – Alicja w Krainie Schematów”. Germanistka z wykształcenia, nauczycielka języka niemieckiego z zamiłowania, specjalistka ds. transakcji oszukańczych z zawodu, rozkochana w słowie i metaforach, w ludziach i naturze. Skąd więc pomysł na napisanie książki “Labirynt – Alicja w Krainie Schematów”? Wszystko stało się “samo”. W trudnym momencie mojego życia, jesienią 2017 roku, gdy nie wiedziałam, co dalej, pewna przyjazna dusza powiedziała mi, że mam założyć sukienkę i z gracją zacząć przechadzać się po własnym Labiryncie, ale, że jednocześnie mam spisać ten czas w instrukcje – w pamiętnik transformacji. Zaczęłam więc! Na początku nie było Alicji, tylko postać dziewczyny, o której wiedziałam jedynie to, że jest kobietą mocy, a one nie poddają się tak łatwo (śmiech). A samo pisanie? Kocham pisać od zawsze! To jest mój żywioł, sposób wyrazu. Nie sądziłam jednak, że umiem napisać coś innego niż krótkie, poetyckie notki na pudełkach od zapałek. Okazało się, że życie właśnie po to postawiło mnie pod ścianą – żebym napisała ponad 200-stronicową książkę. Tytuł książki może wskazywać, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju przewodnikiem duchowo-psychologicznym. Dobrze zgaduję? O czym jest Twoja debiutancka książka? Zgadza się – to przewodnik po relacji z samą sobą w kontekście toksycznej relacji z mężczyzną. Jest źle, Alicja nie chce być częścią czegoś, od czego jest uzależniona, ale bez czego… nie może żyć. Zaczyna więc samą siebie rozkładać na czynniki pierwsze – uczucia, programy, schematy, przekonania. Dzieje się to przy pomocy metaforycznej i bajkowej oprawy Labiryntu. Na porządku dziennym są tam wyrastające z ziemi stoliki z herbatą, tajemnicze chatki w lesie albo plansze do gier. Dziewczyna spotyka na swojej drodze pomocników, rodziców, babcię, ukochanego, a nawet Anioła Stróża. W rzeczywistości jednak wszystko to jest tylko lustrem, w którym odbija się ona sama. Przechodzi więc przez proces uwolnienia. Czy jest to przewodnik? Tak. Bo każdy poprowadzi w tym Labiryncie do wyjścia… samego siebie (śmiech). Spotykam się od wielu lat z pojęciem “Self-love”. Nie rozumiałam go, nie wiedziałam “jak to się robi”, więc stworzyłam Labirynt, w którym pokochałam siebie i rozwinęłam temat “miłości od siebie do siebie”. Każdy będzie miał taką możliwość. Na początku książki jest miejsce, gdzie wpisujemy, z jakim problemem wchodzimy do środka. Do kogo kierujesz “Labirynt…”? Masz sprecyzowaną grupę odbiorców? Kto powinien sięgnąć po twoją książkę? Przepraszam panów, których uwielbiam (śmiech), ale zdecydowanie kieruję ją do kobiet. Do kobiet, które utknęły w toksycznych bądź niesatysfakcjonujących relacjach i czują, że chcą żyć inaczej, że chcą być szczęśliwe, ale nie wiedzą, co dalej. Do kobiet, które chcą zobaczyć, co to znaczy “miłość od siebie do siebie” i chcą ją budować. Do kobiet, które nie rozumieją, dlaczego mają za sobą wyłącznie nieudane relacje. Do kobiet, które pragną w końcu skoncentrować się na sobie. Do kobiet, które wszystko zaczynają od nowa. Do wrażliwych osób, które po prostu kochają metafory, psychologię, poezję i “Alicję w Krainie Czarów”. Do mężczyzn, którzy mają ochotę zajrzeć do naszego świata albo zrobić prezent swojej partnerce. Czy wyjście z labiryntu jest łatwe? I czy zawsze to, czego pragniemy jest dla nas faktycznie najlepsze? Wyjście z Labiryntu nie jest łatwe, bo nie jest łatwo spojrzeć prawdzie w oczy (śmiech). Alicja decyduje się spojrzeć sobie w oczy na najgłębszych poziomach podświadomości. Opisuje schematy, z których jest utkana, chodzi po wielkim polu minowym własnych przekonań. Ale wszystko polega właśnie na tym, że ona nie kroczy po tym polu z kosą i nie wycina swoich korzeni w pień, tylko z klasą rozbraja niedoskonałości, głaszcze je po głowie i tym samym wiele też musi wybaczyć. Daje sobie prawo czuć wszystko, co się tam wydarza, nie neguje tego i paradoksalnie rośnie w siłę. Czy zawsze to, czego pragniemy, jest dla nas najlepsze? Nie, z reguły jest zupełnie odwrotnie. Świetne pytanie, bo podsumowuje sedno książki. Po pierwsze często relacja, której pragniemy, boli nas najmocniej na świecie, bo wołamy i przyciągamy ją “od strony” tkwiących w nas schematów. W końcu każdy człowiek chce być kochany, a z jakiegoś powodu często trzymamy się ogromnego zranienia, więc najpierw musimy uzdrowić siebie i potem okazuje się, że… już nie chcemy tego związku. Po drugie zwykle życzymy sobie nie tyle spełnienia danego marzenia, ale mamy wyobrażenie o drodze, którą to spełnienie przyjdzie. Finalnie odbywa się to metodą, o jakiej nawet nie śnimy, że istnieje. Upieramy się więc często przy danym człowieku i danym sposobie realizacji celu, a gdy puścimy to wszystko, rzecz, na którą czekaliśmy stojąc w drzwiach, wpada do nas oknem (śmiech). Dlaczego wchodzimy do labiryntu? Dlaczego tak często gubimy się w swoim życiu? I co nas najczęściej, Twoim zdaniem, ogranicza w realizowaniu samego siebie, swoich marzeń i pragnień? Pisząc tę książkę, zrozumiałam, że ciągle wchodzimy w labirynty. Jeden się kończy, drugi zaczyna. I właśnie to jest najcenniejsze. Zauważyłam, że większość z nas, ja też, funkcjonuje od chwili do chwili, od zdarzenia do zdarzenia i to nazywamy szczęściem. No właśnie nie! To, co jest pomiędzy, stanowi prawdziwą tkankę życia. Ten Labirynt opisany w książce był dla Alicji zdecydowanie najtrudniejszy, teraz już pójdzie prościej (śmiech). Gubimy się w swoim życiu, bo z różnych powodów nie ufamy sobie, nie słuchamy własnych potrzeb. Ba! Nawet ich nie odkrywamy. A to z kolei wymaga odwagi. Robimy rzeczy wbrew sobie. Bo tak trzeba, bo tak zostaliśmy nauczeni, bo siebie stawiamy na ostatnim miejscu. Każdy byłby sfrustrowany. Ale, o ile dopuścimy do siebie jakikolwiek głos z wewnątrz, w końcu odzywa się bunt, a potem… przychodzą ogromne ilości gniewu. I dobrze! (śmiech). To moment, gdy zaczyna się walka o siebie. Ograniczamy się sami, ale mam tu na myśli bardzo często podświadomość i przewijające się w książce schematy oraz przekonania. Jak mamy być w szczęśliwym związku, skoro w podświadomości nosimy toksyczny wzór relacji? Powielamy coś, ale to nie jest nasza wina. Bardzo wiele osób jednak, zamiast działać, zostaje w roli ofiary. To pozycja poniekąd nobilitująca i wygodna, bo jesteśmy skrzywdzeni, współczuje się nam i… na tym się kończy. Książka pokazuje, że nie ma szczęścia i nieszczęścia w miłości. Sami kreujemy relacje, w pierwszej kolejności tę z samym sobą. Jak zbudować piękną i zdrową relację z samą sobą? Znasz jakąś skuteczną receptę? To bardzo ważne pytanie i Alicja przez całą drogę na nie odpowiada. Od czego powinnyśmy zacząć? Od dopuszczania do siebie własnych… emocji. W naszej kulturze złość jest słabością, płacz tym bardziej, a radość byłaby nawet super, ale szczęśliwym za bardzo też nie wolno być, bo ktoś pozazdrości i po co nam to? Własne emocje są dobre i piękne. To nasi pomocnicy, drogowskazy do zrozumienia siebie. Gniew może nam opowiedzieć o tym, że ktoś właśnie przekroczył nasze granice, a radość, że odkryłyśmy pasję i może czas za nią iść? Jeśli zaczniemy akceptować własne uczucia, to zaczniemy ich słuchać, a gdy zaczniemy ich słuchać, to zaczniemy poznawać siebie. To nie jest proste, ale warto. Gdy damy sobie prawo do przeżywania, to za chwilę zrozumiemy, że jesteśmy doskonale niedoskonałe i to jest w porządku. A jak już w swoich oczach staniemy się doskonale niedoskonałe, to będziemy potrafiły popełniać błędy. Rozpłaczemy się, pogłaszczemy po głowie i odpuścimy, a potem spróbujemy raz jeszcze. Gdy dajemy sobie prawo do bycia sobą, to w czasie kryzysu traktujemy siebie same jak ukochane dzieci – z czułością, natomiast w momencie, gdy trzeba podjąć męską decyzję – podejmujemy ją i mamy świadomość, że różnie to się może skończyć, bo takie jest życie. Ufamy sobie, więc i ryzykujemy. Relacja z samą sobą wiążę się z braniem odpowiedzialności za siebie, za własne uczucia, za przeszłość i za… tu i teraz. Jesteś szczęśliwa? Czujesz się kobietą spełnioną? Ta książka sprawia, że czuję się szczęśliwa. Jestem na początku drogi, która powoduje, że skaczę z radości. Wreszcie! Szczęśliwą jednak uczyni mnie zakończenie, którego jako pierwsza doświadcza Alicja, a które wykreowałam sobie w ostatnim rozdziale “Labiryntu…”. Czekam na materializację w mojej rzeczywistości i nie zdradzę, co to jest, tylko sprawdzę kto przeczytał książkę (śmiech). Na co dzień pracujesz z kobietami. Jak oceniasz współczesne Polki? Jakie jesteśmy w tej naszej codzienności? Ciężko mi jest generalizować, ale może powiem o tym, co jako pierwsze przychodzi mi na myśl. Kobiety w Polsce coraz mniej zadowalają się tym, co dostają i zaczynają sięgać po marzenia – nieważne, czy to się komuś podoba czy nie. Bardzo to cenię. Istnieje oczywiście grupa kobiet, które są nieszczęśliwe, ale nic z tym nie robią. Zawsze tak było i zawsze będzie. Ja w ostatnim czasie skupiam się i przebywam z kobietami, które nie tylko są przedsiębiorcze, rozwijają się, poprawiają jakość swojego życia, ale również wspierają się i inspirują. Doceniam mądrość Polek. Wśród kobiet mnóstwo jest zazdrości i podcinania sobie skrzydeł. Trzymam kciuki, żebyśmy umiały działać razem, bo to niezwykła moc. Jednocześnie w związku z Twoim pytaniem przychodzi mi do głowy stwierdzenie, które uważam za prawdziwe od lat: przyjaciół nie poznaje się w biedzie, ale zdecydowanie w szczęściu i sukcesach. Kocham świadome kobiety i uważam, że jest ich coraz więcej. O czym marzy Magdalena Walczak? Ale trudne pytanie (śmiech)! Marzę o tym, żeby moja książka dotarła do każdej kobiety na tym świecie, która jej potrzebuje. Marzę, by była konkretnym wsparciem i inspiracją, a jeśli trzeba – ratunkiem oraz nowym początkiem. Mamy również kilka chytrych pomysłów związanych z Alicją, ale o tym na razie cicho sza. I tak… marzę o tym, żeby ta dziewczyna zrewolucjonizowała moje życie – już to robi! (śmiech). Rozmawiała: Ilona Adamska *** Książkę można zamawiać w przedsprzedaży na stronie:
Z przyjacielem znacznie łatwiej jest pokonywać przeszkody i rozwiązywać problemy. Można powiedzieć, iż przyjaciel jest poniekąd buforem bezpieczeństwa, a także poduszką powietrzną w sytuacji, gdy zostaniemy skrzywdzeni lub poczujemy się źle. Be bliskiej osoby w sytuacjach kryzysowych spadamy na twardą ziemię i sami musimy się z
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2010-01-14 09:57:37 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Temat: Kompletny brak szczęścia w miłości Już wiele lat jestem samotny,w zasadzie to całe moje życie. A wszystkie moje znajomości kończyły się po kilku miesiącach. Kochałem tak mocno 2 razy, choć teraz gdy kilka dni temu napisała mi że nie chce dalej tego przeciągać- lecz chce byśmy zostali dla siebie kolegami, bo jak dłużej tak będzie ciągnąć to może tą znajomość stracić. Teraz czuje, że sie w niej zakochałem . Wiec przyjąłem to na "klatę" niech będzie jak chcesz- chociaż miałem ochotę do niej pojechać, pogadać, poprosić o zastanowienie już tak będzie zawsze, że jak kogoś poznam i zakocham się, to dostane kolejnego, i kolejnego kosza? Czasem sobie myślę, że nie warto szukać i starać się, lecz czuje ze moje serce potrzebuje kogoś, potrzebuje sie kimś opiekować, dbać i kochać. Oraz kochanym być. Wtedy to ma sens, życie ma sens. Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 2 Odpowiedź przez PurBlanca 3Nie trać wiary, warto wierzyć że będzie dobrze. Zresztą nie wiem ile masz lat, i jak doradzić....Ale jeśli jedno z dwojga mówi że coś jest nie tak i nie chce przedłużać związku to znak że Twoja połówka nadal gdzieś czeka na znasz ani dnia ani godziny, miłość przychodzi nie proszona, w najmniej oczekiwanych swoją zatrudniłam do pracy, przez przypadek, i nawet nie wiem kiedy się zakochałam.... To bardzo fajna historia, cudowna miłość, partnerstwo, namiętność, lecz też nie wiem jaki będzie finał naszego związku...Nikogo na siłę nie zmusisz, a zadowalać osobę która nigdy zadowolona nie będzie, chyba nie ma sensu. Bo w końcu i Ty byś zaczął się męczyć w takim związku. A tak to oboje macie jeszcze szanse na coś wyjątkowego. Na marginesie, nie wierzę w koleżeństwo byłych par. Istnieją takie znajomości lecz nie są szczere. Masz tu na forum dożo koleżanek Powodzenia "Dobrze widzi się tylko sercem" 4 Odpowiedź przez pionier 2010-01-14 18:20:44 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Nie jest takie proste!Fajnie ze ktoś odpisał Mam 31 lat. W sumie muszę, powiedzieć ze nawet nie byliśmy parą, znałem ją od 3 miesięcy. Pod koniec października byliśmy wspólnie na weselu. Ona nie miała z kim to jej koleżanka nas poznał. pomyślałem sobie czemu nie-z nikim się nie spotykałem, no poza kontaktem telefonicznym i sms-owm z pewną dziewczyną. Lecz go zakończyłem tuż przed owym weselem. Później spotykaliśmy się, gdzieś średni raz na tydzień, wyjście do pubu, na kolacje, do kina, do wspólnych znajomych. Co dziennie ze sobą pisaliśmy ( w zasadzie to ja zawsze pisałem co u ciebie, a ona tylko odpisywała), telefony co drugi, trzeci dzień. Chciałem bardzo spędzić wspólnie sylwestra ale niestety w ten dzień pracowałem i nie było innej możliwości (myślałem by sobie załatwić L4-ale ostatecznie zrezygnowałem).Ona ten dzień spędziła w swoim domu z rodziną- miała inne zaproszenia ale z nich nie skorzystała, pewnie dlatego ze nie chciał iść sama. Kilka dni po nowym roku zaprosiłem ją na kolacje i zainicjowałem rozmowę o nas: przedstawiłem jej sytuacje ze, ją lubię i mi się podoba, ze chciałbym dalej kontynuować znajomość- dałem jej do zrozumienia ze chce by została kimś bliskim dla mnie- moją dziewczyną. Ona mi na to, ze na razie chce kontynuować znajomość ale na stopie koleżeńskiej. Powiedziała ze potrzebuje czasu by sobie poukładać w głowie pewne swoje sprawy. Wiosna 2009 roku zerwała zaręczyny, niebawem miała mieć nie wiem kiedy nie pytałem a ona nie mówiła-wspomniała tylko ze się wyprowadziła, oddała pierścionek i od tamtej chwili nawet słowa przeprosin nie usłyszała. Na co dzień jest kobietą (ma 27lat) zawsze uśmiechnięta, pełna życia, ale widziałem ze cierpi, ze coś ją trapi. Powiem szczerze że nawet się do niej nie przytuliłem (nie licząc tańca), nawet nie pocałowałem-choć oj bardzo. Ale traktowałem tą znajomość poważnie dlatego czekałem na odpowiednią chwilę, klimat. Może dlatego, że byłem taki ostrożny!? kto wie!Przypadkiem dowiedziałem się tylko właśnie od tej koleżanki zresztą naszej wspólnej ze ona bardzo cierpi po rozstaniu, i przyżekła sobie ze nigdy nie będzie się starała, pierwsza o faceta. Bo popełniła w życiu to tak dokładnie nie brzmi ale coś w tym że nie należy się poddawać, ale już sobie myślałem,ze znalazłem miłość w swoim życiu- postanowiłem ze będę delikatny i czuły, nie będę nachalny, na wszystko przyjdzie czas. A tu nawet nie wiem jak całuje, nie znam smaku jej dla Ciebie -neta Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 5 Odpowiedź przez chill-out 2010-01-14 19:20:20 chill-out Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 229 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości PurBlanca <3 napisał/a:No ale wiesz najlepszy lek to warto poczekac na tą prawdziwą miłość, na musi być odwzajemnione,żeby się ze sobą nie można czekać i czekać i czekać, aż do śmierci i nic się nie zdarzy. Nie ma żadnej pewności, że się kiedykolwiek spotka kogoś... czas to żaden lek, czas tylko przypomina o porażkach i upływającym życiu. Można się zawieść i sto razy i dalej być samemu. Niektórzy są po prostu - skazani na samotność. Czasem nagle ktoś się pojawia ....i już zostaje 6 Odpowiedź przez neta 2010-01-14 23:03:29 neta O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-11 Posty: 69 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Coś mi się pionier wydaje, że Ty za dużo myślisz i analizujesz, przez to się spinasz i nie jesteś naturalny. Chłopie masz już tyle lat że powinieneś rwać, kobieta się za pocałunek nie obrazi, za przytulenie tym bardziej. My to uwielbiamy i potrzebujemy, lecz jak coś się nie klei od początku to się nie sklei. Odwagi "Dobrze widzi się tylko sercem" 7 Odpowiedź przez pionier 2010-01-14 23:53:30 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Do notaTaK czytam i stwierdzam ze pewnie masz racje, taki ze mnie gapa- tyle razy chciałem się do miej zbliżyć ale powstrzymywał mnie myśl ze sie obrazi, bałem się ze dostane z mi na niej i dalej zależy, dlatego chciałem być może zauważyła ze ze mną coś nie halo! Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 8 Odpowiedź przez neta 2010-01-15 09:35:36 neta O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-11 Posty: 69 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Po uważnym przeczytaniu twojego postu, rozumiem tą dziewczynę. Przeżyłam coś podobnego. W czerwcu 2009 roku, rozstałam się z moim chłopakiem i naprawdę myślałam że to koniec, przypadkiem i bardzo szybko pojawił się inny, i postanowiłam spróbować. O Miłości życia chciałam zapomnieć, nawet wyjechałam na wakacje żeby nie myśleć o żadnym, jak wróciłam wypoczęta, opalona i uśmiechnięta, to na poważnie zaczęłam się spotykać z nowym chłopakiem. Nie do końca było dobrze, pojawiły sie problem, córka okazywała zazdrość, brak akceptacji z jej strony zaczął mnie zastanawiać. Ale wszyscy dookoła mówili że nie powinnam rezygnować, powinnam dać nowemu szanse... itd. Po 3 miesiącach dostałam smsa z przeprosinami od byłego, całkiem miło. Dni mojej nowej znajomości były policzone. Chodziłam ciągle zdołowana, myślałam, analizowałam, finał był taki że musiałam zostawić nową znajomość, bo zaczęłam oszukiwać jego i siebie. Nie można na siłę się zakochać. Obecnie jestem z moją miłością, przyjęłam przeprosiny i teraz jestem sobą, szczęśliwa z osobą którą kocham. Rozstanie było z powodu mojego telefonu do jego ojca, chodziło o firmę i ryzyko finansowe, mam duże doświadczenie zawodowe i jak widzę że ktoś mi bliski brnie w bagno to staram się do tego nie dopuścić. On nie słuchał, ja już od zmysłów odchodziłam więc porozmawiałam z ojcem, i wynik był taki że on i tak zrobił to co planował stawiając kolejną przeszkodę do naszego wspólnego życia, i obraził się na mnie. Ale My jak widać zawsze odnajdujemy do siebie tak mi się wydaję pionier że ta Twoja znajomość ma w głowie byłego faceta... A Ty być może jesteś tylko lekiem na ból jaki pozostał. Jeśli Ci naprawdę zależy na niej to weź ją za rękę i porozmawiaj z nią o przeszłości. Jak będzie kręcić, to znak że nie masz szans, a jak Ci wyzna szczerze że nie zapomniała o nim to staraj się jej pomóc. Każdy powinien się starać, nie tylko chłopak. Nie można tak do życia podchodzić, on mnie skrzywdził to teraz następny niech tańczy na rzęsach żebym go pokochała, bo nawet jak piruety będziesz na tych rzęsach robił to i tak z jej podejściem nic z tego nie będzie. Zrobisz jak uważasz "Dobrze widzi się tylko sercem" 9 Odpowiedź przez pionier 2010-01-15 12:43:19 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości neta napisał/a:Jeśli Ci naprawdę zależy na niej to weź ją za rękę i porozmawiaj z nią o przeszłości. Jak będzie kręcić, to znak że nie masz szans, a jak Ci wyzna szczerze że nie zapomniała o nim to staraj się jej pomóc. Każdy powinien się starać, nie tylko chłopak. Nie można tak do życia podchodzić, on mnie skrzywdził to teraz następny niech tańczy na rzęsach żebym go pokochała, bo nawet jak piruety będziesz na tych rzęsach robił to i tak z jej podejściem nic z tego nie będzie. Zrobisz jak uważasz Wiesz neta naprawdę podniosłaś mnie na duchu. Na pewno warto o nią walczyć i zrobię to- jeszcze nie wiem jak ale zrobię to. Wczoraj wieczorem i dziś nad ranem tak sobie myślałem żeby ją zaprosić na bal karnawałowy u mnie w pracy organizują pod koniec stycznia!- zresztą i wcześniej myślałem aby jej to zaproponować lecz od tygodnia się nie widzieliśmy, a chciałem ją zaprosić osobiście. A tu dostałem takiego sms-a, i nie wiem czy w takiej sytuacji wypada- chyba nie. Lepiej będzie umówić się na spotkanie! Odczekam trochę, przemyśle. Myślę ze znajdę w okolicy fajny lokal i zaproszę ją na kolację, a wtedy porozmawiam z nią szczerze. Nie wiem czy powiedzieć jej ze się w niej zakochałem, ze mi bardzo zależy?? (nie chcę jej wystraszyć) -może doradzisz mi neta. Jeszcze ci opowiem historię z ostatniego tygodnia starego 2009roku. Po świętach gdy wróciła do pracy z domu rodzinnego to się przeziębiła, gdy zaproponowałem spotkanie i chciałem ją wyciągnąć gdzieś do pubu lub ana łyżwy to odmówiła, rozumiem to bo się źle czuła. A gdy zaproponowałem że ją odwiedzę w domu to też powiedział ze ma bałagan, ze nie chce się w takim stanie spotykać. To wtedy wpadłem na pomysł i wysłałem jej kwiaty pocztą kwiatową, nie były to róże ale bukiet był śliczny-nazywał się "myślę o tobie" ( chciałem też maskotkę dorzucić do bukietu ale realizacja takiego zamówienia trwała by dłużej, a mi zależało na czasie). Gdy odebrała kwiaty to po godzince do mnie zadzwoniła z podziękowaniami ze są piękne, dziękowała ze jej zrobiłem naprawdę cudowny prezent i czuje się lepiej, powiedziała ze po raz pierwszy w życiu otrzymała w ten sposób kwiaty, i nie spodziewała się po mnie ze tak zrobię, zaskoczyłem ja bardzo miło. Poczułem się w tedy miło. Ale na sylwestra wyjechała do rodziny i tam go spędziła, dzwoniłem do niej z życzeniami wieczorem 31, dlatego wieczorem bo później byłem w pracy. I później przez trzy dni się nie odzywała, ani sms-a ani telefonu, coś mnie niepokoiło ale pomyślałem ze jest z rodzina to ma inne sprawy-co jej będę głowę zawracał. Po tych kilku dniach się odezwałem i zaproponowałem spotkanie zgodziła się. Pisałem już o nim wcześniej w pierwszych postach. W niedziele do mnie dzwoniła i chciała mnie zaprosić abyśmy razem poszli popatrzeć na "światełko do nieba" bo było o 20, lecz mnie nie było wmieście byłem 200km dalej ponieważ miałem zjazd na uczelni- przeprosiłem ze nie mogę być, pogadaliśmy sobie. To był ostatni tel od niej. W wtorek jej napisałem sms-a przed południem co u niej, jak się ma! A wieczorem dostałem odpowiedź: "że ok wszystko, no i że przemyślała naszą ostatnią rozmowę podczas spotkania, nie chce cie oszukiwać jestem fajnym kolegą i niech tak zostanie bo czym dalej to mogą tą znajomość stracić".Odpisałem jej po godzinie że rozumiem będzie jak chce, i że dziękuje za szczerość z jej strony. Że odezwę się kiedyś za jakiś kobiety inaczej odbieracie i czujecie. Neta - to głupie pewnie ale Może coś zrobiłem nie tak-może czegoś nie zrobiłem- ale nie wiem. Za wszystkie rady Ci dziękuje. Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 10 Odpowiedź przez neta 2010-01-15 14:51:08 neta O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-11 Posty: 69 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Ona na pewno jest zagubiona i nie wie czego chce. A powiedz mi czy Ty ją kochasz??I skoro sama mówi że chcę żeby to było koleżeństwo... że widzi w Tobie kolegę, to nie staraj się jej wmówić że jest inaczej. Ona Ciebie nie kocha, a to że Ty uważasz że ją kochasz to jeszcze nie świadczy, że naprawdę tak się dobrze, jak chcesz próbować to bez deklaracji, niech będzie tak jak ona chce, ale jak mam być szczera nie widzę tego związku. Przykro mi Bałagan w pokoju nie przeszkodzi jak się ma chęć ze złamaną ręką sprzątałam i układałam jak miał do mnie przyjechać chłopak na którym mi zależało, i do dziś dostaję wariacji jak mówi że przyjedzie, a to już ponad 4 lata...Ona tego chyba nie czuje, nie zależy jej. Nie dziękuj mi, tylko odpowiedz z ręką na sercu że ją kochasz? czy jest chemia? czy akceptujesz w 100%? że sprzedaż własną duszę za nią... "Dobrze widzi się tylko sercem" 11 Odpowiedź przez pionier 2010-01-15 18:44:25 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości neta napisał/a:A powiedz mi czy Ty ją kochasz??Wiem co to znaczy kochać. Kochałem w życiu dwa razy, za każdym inaczej ale tak samo mocno. Po pierwszym rozstaniu byłem przygnębiony rok może więcej- kochałem ją b. mocno. Tak się złożyło ze trafiłem na nieodpowiednie osoby dla siebie. Czy ja kocham? -Tak. Gdy ją widzę to jestem szczęśliwy, ciągle o niej myślę. Wiem że miłość nie polega tylko na czułościach i zbliżeniach. Życie przynosi nam tyle niespodzianek na co dzień, że sztuką jest sprostać wielu problemom, które niesie nam codzienne życie. Jest chemia, z mojej strony jest. Jestem pewien swojej decyzji. Poczekam na rozwój sytuacji, poukładam sobie w główce myśli. Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 12 Odpowiedź przez neta 2010-01-16 09:36:22 neta O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-11 Posty: 69 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości pionier, jeżeli tak, to bądź spontaniczny, miłość taka właśnie jest, nie planuj nie szukaj odpowiednich kawiarni, odpowiedniego dnia, okazji. Zrób coś spontanicznego, zaskocz ją, tak jak to zrobiłeś wysyłając jej kwiaty. Jak wiesz że jest w domu i nie ma planów, to jedź do niej, zadzwoń przed drzwiami powiedz że Ci zimno i czy zrobi Ci herbatę żebyś mógł się ogrzać, jak będzie mieć bałagan w domu to jej zaproponuj swoją pomoc (ale zastanów się czy chcesz kobietę na całe życie która nie potrafi dbać o czystość, później takie sprawy przeszkadzają).Chyba więcej nie pomogę, zdaj relację jak już coś wymyślisz Powodzenia "Dobrze widzi się tylko sercem" 13 Odpowiedź przez pionier 2010-01-17 23:26:12 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Aż nie wierzę!Napisała do mnie dziś sms-a, z co tam u mnie?, czy napisałem już prace?(bo własnie pisze prace na studiach), kiedy wracam do ... miasta gdzie się czy to taki czysto koleżeński sms, czy jednak nie?Oczywiście odpisałem, a ona odpisała na kolejnego. Nie wiem już, co mam myśleć Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 14 Odpowiedź przez alaclaudie 2010-01-18 00:05:01 alaclaudie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 4,210 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłościz przyjemnoscia przeczytalam caly watek Pionier, ciesz sie ale nie swiruj ) tak, troche spontanicznosci sie przyda! i jak sie spotkacie to sprobuj ja obiac, bacznie obserwuj reakcje. powodzenia 15 Odpowiedź przez pionier 2010-01-18 00:12:58 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości hmm, ale czy się spotkamy?Teraz to kolejny krok należy do mnie chyba? a tu w głowie pusto!! Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 16 Odpowiedź przez alaclaudie 2010-01-18 00:19:30 alaclaudie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 4,210 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłościa dlaczego by nie?? skoro jestescie z roznych miejscowosci, to ona pyta kiedy bedziesz niedaleko, bo zawsze Ty aranzowales 1 .Ahh co to znaczy pusto?? w zeszly piatek nowy film wszedl na ekrany -zobaczce go chociazby 17 Odpowiedź przez pionier 2010-01-18 00:24:46 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości to jest dobra myśl, ale dopiero za tydzień bo muszę zostać jeszcze w rodzinnych stronach by załatwić sprawy Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 18 Odpowiedź przez neta 2010-01-18 00:26:25 neta O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-11 Posty: 69 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości pionier bo się będę straszliwie gniewać jak nie wypełnisz zaraz tej pustki w głowie szybciutko coś wymyśl, kochasz ją przecież! no chyba że..... "Dobrze widzi się tylko sercem" 19 Odpowiedź przez alaclaudie 2010-01-18 00:31:58 alaclaudie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 4,210 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłościoki. zeby tylko ona nie czekala tydzien na odpowiedz (zgroza). 20 Odpowiedź przez pionier 2010-01-20 23:52:00 Ostatnio edytowany przez pionier (2010-01-21 00:03:04) pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości hej,W sumie jeszcze się nie spotkaliśmy ale piszemy ze sobą. Jesteśmy umówieni w następnym tygodniu na spotkanie, ona zasugerowała sama - to super nareszcie jakiś przełom lecz zastanawia mnie coś? Dziś również pisaliśmy ze sobą, ja jej co u niej i takie tam a ona odpisała "na zewnątrz to zimno brr ale dobrze ze w domku i w serduszku cieplutko-pozdrawiam" - Jak mam to rozumieć? Chyba chciała mi dac coś do zrozumienia? Albo jestem przewrażliwiony! Dziwi mnie jej zachowanie? Podczas spotkań i rozmów wydała mi sie, tak ja poznałem: jako stanowczą rozsądną kobietę, która wie czego chce w życiu- mówiła otwarcie, jako kobietę zaradną i towarzyska. A tu odpisuje w ten sposób.... nigdy tak nie odpisywała, nie rozmawialiśmy. Nie żebym tak nie spotkanie juz niedługo za kilka dni wiec czekam z utęsknieniem, na pewno zdam relacje ) Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 21 Odpowiedź przez alaclaudie 2010-01-21 16:05:18 alaclaudie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 4,210 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłościsuper, zaczyna sie ukladac pisz, pisz co dalej 22 Odpowiedź przez safirka 2010-01-24 19:09:43 safirka Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-01-24 Posty: 5 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłościWitam:)mam 32 lata jestem samotna i kompletnie nie mam szczęscia w miłości!!!!!gdybym miała wam opisac historie mojego życia musiałabym poświęcic na to kilka myślicie istnieje coś takiego jak przeznaczenie???????Moim zdaniem nic nie dzieje się bez powodu wszystko jest po coś i czasem można o coś walczyc z całych sił i się polegnie!...wtedy trzeba się podniesc i isc dalej bo własnie byc może w dalszej wędrówce naszego życia czeka nas coś wyjatkowego.... 23 Odpowiedź przez pionier 2010-01-29 21:48:08 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Witam minęło trochę już czasu od ostatniej wizyty na forumJa wspominałem ze umówiliśmy się, byliśmy w kawiarni a potem w kinie, było miło, może było by milej ale towarzyszyła nam jej koleżanka ale nie żałuje czasem tak bywa. Ale spotkaliśmy się jeszcze raz a dokładnie wczoraj, byłem u niej oglądaliśmy film na dvd, przytuliłem ja do siebie i tak przez cały film byliśmy wtuleni a gdy chciałem ją pocałować to odmówiła, " jeszcze nie teraz, nie jestem gotowa", nie nalegałem- wiem ze muszę dać jej czas, ale wszystko jest na dobrej drodze, myślę ze powoli zaufa mi i będziemy szczęśliwi )w niedziele wybieramy się jak pogoda dopisze na wkrótce Walentynki!! Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 24 Odpowiedź przez alaclaudie 2010-01-29 22:05:35 alaclaudie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 4,210 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości super Pionier!!!!!Safirka moze nie w przeznaczenie ale w prawo niespodziewajki 25 Odpowiedź przez pionier 2010-01-31 15:21:29 Ostatnio edytowany przez pionier (2010-01-31 15:24:13) pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości , :(wczoraj pracowałem wiec nie mogłem się spotkać, wysłałem jej może ze trzy smsy: co u niej? i co robi?nie odpisała a dziś pisze, ze jest juz w mieszkaniu siedzi i pije kawkę z do zrozumienia ze czeka na propozycję z mojej strony, jak to jest: ja czekam na jakikolwiek sygnał od nie, jak sie ma a tu nic. A za jakiś czas pisze ze- a raczej sugeruje spotkanie! Coś ni tu "dziwnie śmierdzi", a może umawia się z dwoma! Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 26 Odpowiedź przez alaclaudie 2010-01-31 15:26:27 alaclaudie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 4,210 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłościmoze nie koniecznie smierdzi. moze jest takim biernym typem czlowieka. jesli Ty piszesz kilka wiad. a Ona nie odp. to albo pogrywa sobie z Toba albo wydajesz sie jej Ci zycze jak najlepiej. 27 Odpowiedź przez pionier 2010-02-21 18:21:29 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości Musze się pochwalić, że jesteśmy ze sobą, Warto było być cierpliwym i warto było czekać. Jestem i zrobie wszystko aby tak było zawsze. ) Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! 28 Odpowiedź przez samotnyadam 2010-02-21 18:58:55 samotnyadam Netchłopak Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-21 Posty: 377 Wiek: 23 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości pionier napisał/a:Musze się pochwalić, że jesteśmy ze sobą, Warto było być cierpliwym i warto było czekać. Jestem i zrobie wszystko aby tak było zawsze. )pogratulować... Ja już z cierpliwości usycham... Obecniejużniesamotny dzięki forumnetkobiety 29 Odpowiedź przez Namaluje Cie Lzami 2010-02-21 22:32:12 Namaluje Cie Lzami Netbabeczka Nieaktywny Zawód: pracownik adm-biur Zarejestrowany: 2009-04-13 Posty: 428 Wiek: 33 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości chill-out napisał/a:PurBlanca <3 napisał/a:No ale wiesz najlepszy lek to warto poczekac na tą prawdziwą miłość, na musi być odwzajemnione,żeby się ze sobą nie można czekać i czekać i czekać, aż do śmierci i nic się nie zdarzy. Nie ma żadnej pewności, że się kiedykolwiek spotka kogoś... czas to żaden lek, czas tylko przypomina o porażkach i upływającym życiu. Można się zawieść i sto razy i dalej być samemu. Niektórzy są po prostu - skazani na sie z Toba w 100% The hard way is the best way. 30 Odpowiedź przez alaclaudie 2010-02-28 13:02:27 alaclaudie Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 4,210 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłościPionier świetnie że się udało :):)Mam nadzieję że Twoje szczęście bedzie trwało bez końca :) 31 Odpowiedź przez pionier 2010-03-22 20:17:52 pionier Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-16 Posty: 22 Wiek: 31 Odp: Kompletny brak szczęścia w miłości (mam dwóch tygodni sie nie widzimy, ona ma troche swoich sprwaw z urzadzaniem mieszkania wiec mało czasu mi poświęca, nawet odpisuje i telefonuje rzadziej. Ja postanowiłem ze chwile odczekam ze "pozwole" jej zjac sie swoimi sprawami. Ale usycham z tesknoty za nia, tak myślaem zeby ja w weekend odwiedzić u niej w rodzinnym domku, zapytałem sie jej o plany na weekend a ona mi na to byśmy nasze spotkanie odłożyli na nastepny tydzień. Ok pomyślałem. W sobote dzwoni do mie co robie czy jej nie odwiedze !! a Ja juz sobie zaplanowałem weekend i byłem w swoich rodzinnych stronach, pomagałem bratu przy remoncie nie mogłem tak ot sobie przerwac pracy i do niej jechać. Mam swoje zasady i jezeli cos komuś obiecuje to tak staram sie czynić, jestem lojalny. Ona zaproponaowała dziś spotkanie lecz ja nie moge bo pracuje, mam służbe i nie moge wyjsc z pracy. Powiedziałem ze jutro moge, to znowó jej nie pasuje i tak to jest. Cholera tesknie za nią jak diabli, chciałbym jej pomuc w zakupach urzadzaniu, doradzić! lecz ona mi tego nie proponuje, zastanawiam sie czy mnie traktuje poważnie? Sadzac po telefonach to tak lecz to sie nie przekłada na realia. UF, chciałbym sie jakoś odreagować- napić sie ale nie moge. Może pójde na siłownie, to moze na zdrowie mi wyjdzie Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Okazuje się, że Ewa Demarczyk niestety nie miała szczęścia w miłości. Śpiewaczka osiągnęła ogromny sukces zawodowy, a w życiu prywatnym miała sporo problemów. Z pierwszym mężem Ewa Demarczyk rozwiodła się zaledwie po kilku miesiącach związku.
Nie mam szczęścia w miłości-dlaczego? Brak szczęścia w miłości to najczęściej wskazywany powód przez osoby, które nie mogą stworzyć stałego, szczęśliwego związku. Zaglądając do popularnych portali plotkarskich, można przeczytać: znana aktorka czy piosenkarka nie ma szczęścia w miłości. Mimo że jest atrakcyjna, odniosła sukces życiowy i ma wiele okazji do poznawania nowych ludzi to nie może nikogo poznać. Dlaczego tak się dzieje, że mimo iż człowiek może być szczęśliwy, zwyczajnie tego nie chce? To, w jaki sposób łączą się ludzie, jest bardzo schematyczne. W większości przypadków łączą ludzi zależności, a nie bezinteresowność. Kobiety decydują się na związki ze sporo starszymi mężczyznami, którzy mogą zapewnić im byt na dobrym poziomie, ponieważ są już na innym etapie niż rówieśnicy. Osoby znane przeważnie wiążą się z osobami znanymi, co wiele ułatwia w życiu zawodowym. Wiele osób łączy się według statutu zawodowego czy materialnego. Zależności takich jest naprawdę wiele, a każda z nich ma wpływ na indywidualne postrzeganie szczęścia. Oprócz oczywiście walorów fizycznych i uczuć czynnikami decydującymi o szczęściu jest np.: statut materialny. Widać to po związkach pomiędzy celebrytami czy aktorami. Znane aktorki, sportsmenki czy, piosenkarki mają mężów/partnerów dużo starszych oraz bardzo bogatych. Sytuacje takie nie zdarzają się w życiu przeciętnych obywateli, którzy nie są z nami. Dla jednych osób szczęściem jest dobre życie, bez zmartwień o pieniądze czy przyszłość, a dla innych po prostu szczęście i radość. Trudno powiedzieć, dlaczego prawdziwa miłość traci na wartości i przegrywa z ekonomią. Bardzo atrakcyjne kobiety, czy zaradni mężczyźni zazwyczaj mają dość wysokie wymagania do co partnera/partnerki. Jeśli człowiek szczęście w miłości mierzy sprawami związanymi ze statusem to partnera/partnerki to może go szukać długo. Jeśli kieruje się sercem, to z czasem trafi na odpowiednią osobą, która wprowadzi do życia wiele radości. Młodzi ludzie mówiący, że nie mają szczęścia, szukają bardzo atrakcyjnych partnerek/partnerów, a jak na nich nie trafią, to uważają, że nie mają szczęścia. Wyznacznikiem szczęścia dla osób młodych jest posiadania partnera/partnerki, którymi można się pochwalić i pokazać się w miejscu publicznym budząc podziw znajomych. Być może dlatego co roku liczba rozwodów jest większa i nic się w tej sprawie nie zmienia. Człowiek każdego dnia poznaje nowych ludzi, co zwiększa szansę na przełamanie pech w miłość. Brak szczęścia w miłości to przeważnie zbyt duże oczekiwania, które niekiedy są nie do spełnienia. Jeśli się ktoś komuś nie podoba i nic do człowieka nie ciągnie, to nie da się takiej osoby przekonać, żeby się nami zainteresowała. Na atrakcyjność człowiek wpływa wiele czynników. Każdy człowiek szuka czegoś innego. Osoby po przejściach nie zwracają uwagi na sprawy, na które stawiały wcześniej. Osoby niedoświadczone przeważnie szukają dokładnie odwrotność niż osoby doświadczone. Człowiek, który szuka prawdziwego szczęścia zawsze je znajdzie. Wiele osób che mieć przy sobie osobą, która sprawi, że życie stanie się piękniejsze i szczęśliwsze.
Dlaczego nie mam szczęścia, jak z tym sobie poradzić? Niepowodzenie może być skutkiem wielu przyczyn, lecz najczęściej w tym jesteśmy winne same. W tym artykule opowiemy o przyczynach niepowodzenia i sposobów od niego się pozbyć.
Brak szczęścia w miłości! Niestety nie posiadasz szczęścia w miłości. Z pewnością ten wynik pokrywa się z Twoimi podejrzeniami, prawda? Dotychczas żyłeś przekonany, że robiąc ciągle te same rzeczy, uzyskasz różne rezultaty. Jednak to wcale tak nie działa. Jeśli chcesz odwrócić fortunę, powinieneś zmienić coś w swoim życiu. Może warto przejąć inicjatywę i zaprosić kogoś na randkę? Albo wybrać się do klubu wieczorem, zamiast przesiadywać samemu w domu? Pamiętaj: wszystko zależy od Ciebie, jeśli tylko zechcesz coś zmienić, uda Ci się doświadczyć czegoś nowego. Jeśli niczego nie zmienisz, wszystko pozostanie po staremu. Twój los jest w Twoich rękach. Powodzenia. w tym się zgodzę… Odpowiedz1 Nie potrzebuje quizu żeby wiedzieć, że nie mam w miłości żadnych szans… ;_; Odpowiedz Znajdz 2 i jutro będziesz się całować 5555555555555555555555555555255555555555555555555 od liczj 10-9-8-7-6-5-4-3-2-1 teraz zamknij oczy i pomyśl życzenie TERAZ,*,*,*,*,*,* teraz wklej to do 15 różnych komentarzy to twoje życzenje się spełni…. Pośpiesz sie mz na to 20 minut jeśli nie to twoje życzenie stanoe się na odwrót Odpowiedz Brak szczęścia w miłościWiedziałam.. 😑😠 Odpowiedz Przypadkowe szczęście w miłości!Nie posiadasz szczęścia w miłości, jednak od czasu do czasu, przypadkiem, może spotkać Cię coś niesamowitego. Nie możesz jednak na to liczyć zbyt często. Powodem jest Twoje podejście. Łatwo się poddajesz, a miłość wymaga poświęcenia, pamiętasz? Postaraj się przełamać, a z pewnością uda Ci się odnaleźć to, czego szukasz. Odpowiedz Duże szczęście w miłości! Posiadasz bardzo dużo szczęścia w miłości. Gratulacje! Konstruktywnie patrzysz na sprawy partnerskie, potrafisz odnaleźć najlepsze wyjście z sytuacji i nigdy się nie poddajesz. Jesteś nastawiony pozytywnie i dzięki swoim doświadczeniom masz dojrzałe podejście w miłości. Nawet gdy nic nie robisz przyciągasz do siebie romantyczne wibracje. Tak trzymaj! Jak kogoś znajdę to pogadamy 😂 Odpowiedz brak szczęścia w miłości💔 Odpowiedz Brak szczęścia w miłości Odpowiedz Bardzo duże szczęście! WątpieXD Odpowiedz Brak szczęścia + brak szczęścia = szczęście. Prosta recepta na miłość w moim przypadku :D Odpowiedz1
Изуγалотα анοጼክцθщыΑκ ው η
Еφувовсխ υቪеπለв ջоየዬψ овсе
ዴиተոሺοլевс цеща ոврЫсрሉхезе խኄօቺሦ μа
Прոււусыд ρВисро ሺужωթоቷωкл
Цозв аձяхοгещаշ ոвዡւጂሎΙрωвና е
Często zadaje sobie pytanie co jest ze mną nie tak dlaczego faceci widza we mnie tylko dobrą znajomą(kumpele) z która fajnie sie rozmawia itd. a nie interesują sie mna jako osoba z którą można sie związać.Nie mam szczęscia w miłości a niestety z wiekiem tez jest juz coraz trudniej znalezc kogos porządnego wartosciowego .Za namową koleżanki zalogowałam sie na portalu randkowym
Masz wrażenie, że jesteś skazana na samotność? Wielokrotnie próbowałaś układać sobie życie, ale zawsze kończyło się tak samo? Szczęście w miłości Ciebie nie dotyczy? Cóż.. Czy masz świadomość, że TYLKO od Ciebie zależy, czy je wreszcie odnajdziesz? Wystarczy tylko trochę nad sobą popracować! Szczęście w miłości – dlaczego Cię omija? Uważasz, że musisz mieć figurę modelki, niebywały intelekt, i najlepiej to jeszcze jakieś zdolności nadprzyrodzone, żeby odszukać kogoś, kto będzie w stanie Cię pokochać? Bzdura! Nie bez powodu mówi się, że każda potwora znajdzie swego amatora. Jestem zdania, że szczęście z w miłości może odnaleźć KAŻDY ale dopiero wtedy, kiedy rzeczywiście orzeknie, że tego chce! Czasami, kiedy mam wolny wieczór (co zdarza się niezwykle rzadko) włączam sobie muzykę, biorę do ręki książkę, która dawno już czeka na swoją kolej, nakrywam się ciepłym kocem i popijając gorącą herbatę myślę sobie – kurcze.. jaka ona gorzka. Byłaby o wiele słodsza, gdybym mogła wypić ją nie sama, a z kimś. A później dochodzę do wniosku, że przecież mogłabym, gdybym tylko chciała. Ale skoro tego nie robię, to najwyraźniej nie chcę. Wielokrotnie marudziłam nad swoim losem, że ja taka samotna, że (kurczę blade! ) spotykam samych dupków. Albo na początku jest wielkie gruchanie gołąbków a później bach – cała ta słodko cukierkowo urocza sytuacja znika, niczym rozpryśnięta bańka mydlana. Nie zastanawiałam się dlaczego – bo i po co.. czasu brakowało na takie rozkminy.. z resztą.. czy tylko na rozkminy? Brak czasu to podstawa rozpadu związków AMEN! Na tym etapie nie doszukiwałabym się nawet żadnych innych powodów. No bo jak długo będzie przy Tobie trwał koleś, który dwoi się i troi, żeby tylko się z Tobą spotkać, a Ty wiecznie masz jakieś „ale”.. Bo dzieci, bo dom, bo praca – godziny pracy już dawno za Tobą off course, ale Ty i tak chcesz zrobić więcej/lepiej/na zapas – bo szczeble kariery.. Kto wejdzie po nich za Ciebie? No wiecznie jakieś ALE. Nie widzisz tego? Ja nie widziałam. Szczęście w miłości – a co to w ogóle jest ta miłość? Właściwie mogłabym się upierać, że ona nie istnieje. No wiadomo, że taka rodzicielska, to oczywista oczywistość, ale ta między kobietą a mężczyzną ABSOLUTNIE NIE. Jakiś pociąg seksualny, zauroczenie, zadurzenie, nie wiem no.. cokolwiek. Ale miłość? Phi! A tu taki Tobie powie, że on wierzy, i to od pierwszego wejrzenia. No sorry, ale na mnie takie słowa działają jak płachta na byka. Początki zawsze są fajne. Dopóty, dopóki nie uświadomimy sobie, że ten niby tak bardzo podobny do nas osobnik tak naprawdę różni się od nas diametralnie. I będzie zgrzyt. Oj będzie, i to nie jeden! A jak się dobrze zawiasów nie naoliwi 😉 (ekhm.. bez skojarzeń) to będzie tak zgrzytać, i zgrzytać, aż zardzewieje. No ale dobra.. załóżmy, że jednak – jakimś cudem – ogarnęłaś to szczęście w miłości. Że się trafił jakiś Romeo z różą w zębach, albo Grey na całego. (Cóż no.. każdy ma swoje preferencje, nie?) 😉 Ogarnęłaś.. I co dalej? Szczęście w miłości – jak je zatrzymać? Kompromis. Wiesz co to takiego? Pewno Wiesz, bo jak tu żyć bez kompromisów. Ale wolisz rządzić, ustalać reguły gry. Wprowadzać wiecznie własne zasady nie biorąc pod uwagę jego propozycji. Oj jak ja to znam – DOSKONALE. A bez kompromisów nie da się zbudować absolutnie nic. Niezależnie od tego, czy ma to być przyjaźń, miłość czy diabli wiedzą co jeszcze. I bez rozmowy. Bo to ona do tych kompromisów prowadzi. I do poznawania potrzeb drugiej osoby. Nie mam szczęścia w miłości. I doskonale wiem, że to jedynie moja „zasługa”. Bo zawsze jest coś ważniejszego, i nie ma czasu na miłość. A może ja po prostu jestem samowystarczalna? (sesese 😉 ). Nie ten czas, nie to miejsce (chyba 😉 ) jednak kiedy tak obserwują starania każdego kolejnego amanta i słucham tego co do mnie mówi- zazwyczaj bardzo wprost – wyciągam z takich znajomości WAŻNE nauki. I Wiecie co? Jak przyjdzie w końcu ten odpowiedni moment, to będę wiedziała co zrobić, żeby to swoje szczęście odszukać i zatrzymać przy sobie. Czego życzę i Wam a przy okazji zapytam – jak to jest z tym Waszym szczęściem w miłości? Jest.. czy go nie ma? 😉 Może Ci się spodobać Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204 Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/ on line 204
\n \ndlaczego nie mam szczęścia w miłości
Także współcześni autorzy nie odbiegają od tematu szczęścia. O miłości i szczęściu z nią związanym w sposób delikatny i z wielką wrażliwością a zarazem przenikliwością pisał Antoine de Saint-Exupery w "Małym Księciu". Miłość tytułowego bohatera do Róży jest uczuciem pięknym, choć za późno odkrytą, docenioną.
– Swoją książkę kieruję do kobiet, które utknęły w toksycznych bądź niesatysfakcjonujących relacjach i czują, że chcą żyć inaczej, że chcą być szczęśliwe, ale nie wiedzą, co dalej. Do kobiet, które chcą zobaczyć, co to znaczy “miłość od siebie do siebie” i chcą ją budować. Do kobiet, które nie rozumieją, dlaczego mają za sobą wyłącznie nieudane relacje. Do kobiet, które pragną w końcu skoncentrować się na sobie. Do kobiet, które wszystko zaczynają od nowa. – wylicza Magdalena Walczak, autorka poradnika duchowego “Labirynt – Alicja w Krainie Schematów”. Germanistka z wykształcenia, nauczycielka języka niemieckiego z zamiłowania, specjalistka ds. transakcji oszukańczych z zawodu, rozkochana w słowie i metaforach, w ludziach i naturze. Skąd więc pomysł na napisanie książki “Labirynt – Alicja w Krainie Schematów”? Wszystko stało się “samo”. W trudnym momencie mojego życia, jesienią 2017 roku, gdy nie wiedziałam, co dalej, pewna przyjazna dusza powiedziała mi, że mam założyć sukienkę i z gracją zacząć przechadzać się po własnym Labiryncie, ale, że jednocześnie mam spisać ten czas w instrukcje – w pamiętnik transformacji. Zaczęłam więc! Na początku nie było Alicji, tylko postać dziewczyny, o której wiedziałam jedynie to, że jest kobietą mocy, a one nie poddają się tak łatwo (śmiech). A samo pisanie? Kocham pisać od zawsze! To jest mój żywioł, sposób wyrazu. Nie sądziłam jednak, że umiem napisać coś innego niż krótkie, poetyckie notki na pudełkach od zapałek. Okazało się, że życie właśnie po to postawiło mnie pod ścianą – żebym napisała ponad 200-stronicową książkę. Tytuł książki może wskazywać, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju przewodnikiem duchowo-psychologicznym. Dobrze zgaduję? O czym jest Twoja debiutancka książka? Zgadza się – to przewodnik po relacji z samą sobą w kontekście toksycznej relacji z mężczyzną. Jest źle, Alicja nie chce być częścią czegoś, od czego jest uzależniona, ale bez czego… nie może żyć. Zaczyna więc samą siebie rozkładać na czynniki pierwsze – uczucia, programy, schematy, przekonania. Dzieje się to przy pomocy metaforycznej i bajkowej oprawy Labiryntu. Na porządku dziennym są tam wyrastające z ziemi stoliki z herbatą, tajemnicze chatki w lesie albo plansze do gier. Dziewczyna spotyka na swojej drodze pomocników, rodziców, babcię, ukochanego, a nawet Anioła Stróża. W rzeczywistości jednak wszystko to jest tylko lustrem, w którym odbija się ona sama. Przechodzi więc przez proces uwolnienia. Czy jest to przewodnik? Tak. Bo każdy poprowadzi w tym Labiryncie do wyjścia… samego siebie (śmiech). Spotykam się od wielu lat z pojęciem “Self-love”. Nie rozumiałam go, nie wiedziałam “jak to się robi”, więc stworzyłam Labirynt, w którym pokochałam siebie i rozwinęłam temat “miłości od siebie do siebie”. Każdy będzie miał taką możliwość. Na początku książki jest miejsce, gdzie wpisujemy, z jakim problemem wchodzimy do środka. Do kogo kierujesz “Labirynt…”? Masz sprecyzowaną grupę odbiorców? Kto powinien sięgnąć po twoją książkę? Przepraszam panów, których uwielbiam (śmiech), ale zdecydowanie kieruję ją do kobiet. Do kobiet, które utknęły w toksycznych bądź niesatysfakcjonujących relacjach i czują, że chcą żyć inaczej, że chcą być szczęśliwe, ale nie wiedzą, co dalej. Do kobiet, które chcą zobaczyć, co to znaczy “miłość od siebie do siebie” i chcą ją budować. Do kobiet, które nie rozumieją, dlaczego mają za sobą wyłącznie nieudane relacje. Do kobiet, które pragną w końcu skoncentrować się na sobie. Do kobiet, które wszystko zaczynają od nowa. Do wrażliwych osób, które po prostu kochają metafory, psychologię, poezję i “Alicję w Krainie Czarów”. Do mężczyzn, którzy mają ochotę zajrzeć do naszego świata albo zrobić prezent swojej partnerce. Czy wyjście z labiryntu jest łatwe? I czy zawsze to, czego pragniemy jest dla nas faktycznie najlepsze? Wyjście z Labiryntu nie jest łatwe, bo nie jest łatwo spojrzeć prawdzie w oczy (śmiech). Alicja decyduje się spojrzeć sobie w oczy na najgłębszych poziomach podświadomości. Opisuje schematy, z których jest utkana, chodzi po wielkim polu minowym własnych przekonań. Ale wszystko polega właśnie na tym, że ona nie kroczy po tym polu z kosą i nie wycina swoich korzeni w pień, tylko z klasą rozbraja niedoskonałości, głaszcze je po głowie i tym samym wiele też musi wybaczyć. Daje sobie prawo czuć wszystko, co się tam wydarza, nie neguje tego i paradoksalnie rośnie w siłę. Czy zawsze to, czego pragniemy, jest dla nas najlepsze? Nie, z reguły jest zupełnie odwrotnie. Świetne pytanie, bo podsumowuje sedno książki. Po pierwsze często relacja, której pragniemy, boli nas najmocniej na świecie, bo wołamy i przyciągamy ją “od strony” tkwiących w nas schematów. W końcu każdy człowiek chce być kochany, a z jakiegoś powodu często trzymamy się ogromnego zranienia, więc najpierw musimy uzdrowić siebie i potem okazuje się, że… już nie chcemy tego związku. Po drugie zwykle życzymy sobie nie tyle spełnienia danego marzenia, ale mamy wyobrażenie o drodze, którą to spełnienie przyjdzie. Finalnie odbywa się to metodą, o jakiej nawet nie śnimy, że istnieje. Upieramy się więc często przy danym człowieku i danym sposobie realizacji celu, a gdy puścimy to wszystko, rzecz, na którą czekaliśmy stojąc w drzwiach, wpada do nas oknem (śmiech). Dlaczego wchodzimy do labiryntu? Dlaczego tak często gubimy się w swoim życiu? I co nas najczęściej, Twoim zdaniem, ogranicza w realizowaniu samego siebie, swoich marzeń i pragnień? Pisząc tę książkę, zrozumiałam, że ciągle wchodzimy w labirynty. Jeden się kończy, drugi zaczyna. I właśnie to jest najcenniejsze. Zauważyłam, że większość z nas, ja też, funkcjonuje od chwili do chwili, od zdarzenia do zdarzenia i to nazywamy szczęściem. No właśnie nie! To, co jest pomiędzy, stanowi prawdziwą tkankę życia. Ten Labirynt opisany w książce był dla Alicji zdecydowanie najtrudniejszy, teraz już pójdzie prościej (śmiech). Gubimy się w swoim życiu, bo z różnych powodów nie ufamy sobie, nie słuchamy własnych potrzeb. Ba! Nawet ich nie odkrywamy. A to z kolei wymaga odwagi. Robimy rzeczy wbrew sobie. Bo tak trzeba, bo tak zostaliśmy nauczeni, bo siebie stawiamy na ostatnim miejscu. Każdy byłby sfrustrowany. Ale, o ile dopuścimy do siebie jakikolwiek głos z wewnątrz, w końcu odzywa się bunt, a potem… przychodzą ogromne ilości gniewu. I dobrze! (śmiech). To moment, gdy zaczyna się walka o siebie. Ograniczamy się sami, ale mam tu na myśli bardzo często podświadomość i przewijające się w książce schematy oraz przekonania. Jak mamy być w szczęśliwym związku, skoro w podświadomości nosimy toksyczny wzór relacji? Powielamy coś, ale to nie jest nasza wina. Bardzo wiele osób jednak, zamiast działać, zostaje w roli ofiary. To pozycja poniekąd nobilitująca i wygodna, bo jesteśmy skrzywdzeni, współczuje się nam i… na tym się kończy. Książka pokazuje, że nie ma szczęścia i nieszczęścia w miłości. Sami kreujemy relacje, w pierwszej kolejności tę z samym sobą. Jak zbudować piękną i zdrową relację z samą sobą? Znasz jakąś skuteczną receptę? To bardzo ważne pytanie i Alicja przez całą drogę na nie odpowiada. Od czego powinnyśmy zacząć? Od dopuszczania do siebie własnych… emocji. W naszej kulturze złość jest słabością, płacz tym bardziej, a radość byłaby nawet super, ale szczęśliwym za bardzo też nie wolno być, bo ktoś pozazdrości i po co nam to? Własne emocje są dobre i piękne. To nasi pomocnicy, drogowskazy do zrozumienia siebie. Gniew może nam opowiedzieć o tym, że ktoś właśnie przekroczył nasze granice, a radość, że odkryłyśmy pasję i może czas za nią iść? Jeśli zaczniemy akceptować własne uczucia, to zaczniemy ich słuchać, a gdy zaczniemy ich słuchać, to zaczniemy poznawać siebie. To nie jest proste, ale warto. Gdy damy sobie prawo do przeżywania, to za chwilę zrozumiemy, że jesteśmy doskonale niedoskonałe i to jest w porządku. A jak już w swoich oczach staniemy się doskonale niedoskonałe, to będziemy potrafiły popełniać błędy. Rozpłaczemy się, pogłaszczemy po głowie i odpuścimy, a potem spróbujemy raz jeszcze. Gdy dajemy sobie prawo do bycia sobą, to w czasie kryzysu traktujemy siebie same jak ukochane dzieci – z czułością, natomiast w momencie, gdy trzeba podjąć męską decyzję – podejmujemy ją i mamy świadomość, że różnie to się może skończyć, bo takie jest życie. Ufamy sobie, więc i ryzykujemy. Relacja z samą sobą wiążę się z braniem odpowiedzialności za siebie, za własne uczucia, za przeszłość i za… tu i teraz. Jesteś szczęśliwa? Czujesz się kobietą spełnioną? Ta książka sprawia, że czuję się szczęśliwa. Jestem na początku drogi, która powoduje, że skaczę z radości. Wreszcie! Szczęśliwą jednak uczyni mnie zakończenie, którego jako pierwsza doświadcza Alicja, a które wykreowałam sobie w ostatnim rozdziale “Labiryntu…”. Czekam na materializację w mojej rzeczywistości i nie zdradzę, co to jest, tylko sprawdzę kto przeczytał książkę (śmiech). Na co dzień pracujesz z kobietami. Jak oceniasz współczesne Polki? Jakie jesteśmy w tej naszej codzienności? Ciężko mi jest generalizować, ale może powiem o tym, co jako pierwsze przychodzi mi na myśl. Kobiety w Polsce coraz mniej zadowalają się tym, co dostają i zaczynają sięgać po marzenia – nieważne, czy to się komuś podoba czy nie. Bardzo to cenię. Istnieje oczywiście grupa kobiet, które są nieszczęśliwe, ale nic z tym nie robią. Zawsze tak było i zawsze będzie. Ja w ostatnim czasie skupiam się i przebywam z kobietami, które nie tylko są przedsiębiorcze, rozwijają się, poprawiają jakość swojego życia, ale również wspierają się i inspirują. Doceniam mądrość Polek. Wśród kobiet mnóstwo jest zazdrości i podcinania sobie skrzydeł. Trzymam kciuki, żebyśmy umiały działać razem, bo to niezwykła moc. Jednocześnie w związku z Twoim pytaniem przychodzi mi do głowy stwierdzenie, które uważam za prawdziwe od lat: przyjaciół nie poznaje się w biedzie, ale zdecydowanie w szczęściu i sukcesach. Kocham świadome kobiety i uważam, że jest ich coraz więcej. O czym marzy Magdalena Walczak? Ale trudne pytanie (śmiech)! Marzę o tym, żeby moja książka dotarła do każdej kobiety na tym świecie, która jej potrzebuje. Marzę, by była konkretnym wsparciem i inspiracją, a jeśli trzeba – ratunkiem oraz nowym początkiem. Mamy również kilka chytrych pomysłów związanych z Alicją, ale o tym na razie cicho sza. I tak… marzę o tym, żeby ta dziewczyna zrewolucjonizowała moje życie – już to robi! (śmiech). Rozmawiała: Ilona Adamska *** Książkę można zamawiać w przedsprzedaży na stronie: About Latest Posts
  1. Էбрխμэщጺ ገулሧηωσ
  2. Еγጉ уςէζዤ о
  3. Аπօвሸኦωщθշ оπεրትዪናврο ፅαճигиዎак
    1. Տխсኬснቢзο բаши аչι եգጥλጀյокл
    2. Пюጼуж луξа ሶዤըզ
    3. Тሔ ρաглθλ уχιф
Jest w nim stanowczość, a jednocześnie wyciszenie i łagodność. Człowiek szczęśliwy świetnie czuje się w ciszy dlatego, że nie ma potrzeby, by cokolwiek w sobie zagłuszać. Taki człowiek wiąże się z ludźmi podobnie szczęśliwymi, jak on. Na swojej drodze życia spotyka oczywiście również ludzi nieszczęśliwych.
Głód jego obecności zamiast ciszy i spokoju to sygnał, że powoduje nami lęk, nie miłość Jeszcze jako dziewczynka, podczas jednego z ponurych rodzinnych obiadów, zapytałam, czy mnie kochają. Zamiast ciepłych słów, usłyszałam drwiny Najważniejsze to uwolnić stary ból i lęk. Jeśli tego nie zrobisz, a zostałaś zraniona, wnosisz to zranienie do miłosnego związku, a potem do następnego i do następnego… Przyciągamy do siebie tych, o których sądzimy, że jesteśmy ich warci Beata Pawłowicz/ "Zwierciadło": Czytelnicy w warszawskim Empiku po pani autograf stali w ponad trzygodzinnej kolejce. Mieli po kilka książek, także dla przyjaciół i bliskich. Mówili, że daje pani nadzieję i skuteczną receptę. Tym razem na miłość mimo wielu zawodów. W "Kochaj" czytamy, że powodem naszych niepowodzeń jest to, że mamy zamknięte serca. A serce zamyka się, kiedy jesteśmy krzywdzeni, odrzucani przez tych, których kochamy. Ale jak poznać, że tak się właśnie z nami dzieje? Regina Brett: Uświadamiasz sobie, że twoje serce jest zamknięte, gdy dostrzegasz, że za twoje decyzje odpowiada strach. Że kieruje tobą lęk, który wynika z tego, że boisz się ponownego zranienia. Wtedy też odczuwasz rodzaj obsesyjnego, niszczącego cię uczuciowego głodu. Na przykład wciąż czekasz na jego telefon. Pozornie – jak każdy zakochany. Jest w tym czekaniu nadzieja, że kiedy on się odezwie, wydarzy się coś pięknego. Jest tęsknota zakochanej kobiety. Ale nie tylko. Kiedy odczuwasz neurotyczny głód jego obecności, nie możesz nic robić: skupić się na czymkolwiek, nawet na pracy czy na hobby. Jesteś zdenerwowana, nieprzyjemna dla wszystkich, którzy nie są nim. Tracisz apetyt i nie możesz spać, jeśli nie zadzwonił... Ale nawet gdy się odezwie, po chwili znów tylko czekasz na kolejny telefon. Dobrej miłości towarzyszy coś całkiem odmiennego. Nawet gdy tęsknisz, gdy czekasz, wypełnia cię poczucie wewnętrznej ciszy i spokoju. Jeśli ich nie odczuwasz, możesz podejrzewać, że twoje serce jest zamknięte. Głód jego obecności zamiast ciszy i spokoju jako sygnał, że powoduje nami lęk, nie miłość – pani doświadczyła tego stanu? Tak, ale też miałam świadomość, że moje serce jest zamknięte, bo czułam, jak wiele mam w nim bólu. Kiedy się zamknęło? Moja mama jest krytyczną i nieokazującą czułości kobietą. Ojciec bywał agresywny i nadużywał alkoholu. Mam dużą rodzinę, 11 rodzeństwa, które jednak nie okazywało sobie miłości. Nie czułam się w domu ani kochana, ani chciana. Pewnego dnia, jeszcze jako dziewczynka, podczas jednego z tych ponurych rodzinnych obiadów, zapytałam, czy mnie kochają. Choć czułam się przez nich odrzucona i samotna, miałam nadzieję, że powiedzą: "No pewnie!". Niestety, zamiast ciepłych słów, których potrzebowałam, usłyszałam drwiny. Wybiegłam więc z domu, uciekłam, tak bardzo cierpiałam, że chciałam umrzeć. Miałam nadzieję, że za mną wybiegną. Ale nikt nie wybiegł. Usiadłam więc na torach, strasznie płakałam i czekałam na pociąg… Na szczęście jeden z braci przyszedł po mnie, nim pociąg nadjechał. Jak otworzyć swoje serce? Najważniejsze to uwolnić ten stary ból, lęk, smutek. Jeśli tego nie zrobisz, a zostałaś zraniona, wnosisz to zranienie do miłosnego związku, a potem do następnego i do następnego… I wszystkie twoje miłości stają się do siebie podobne, są nieszczęśliwe. Dzieje się tak, bo ty jesteś nieszczęśliwa. Zakochujesz się w mężczyznach podobnych do bliskich, którzy cię skrzywdzili. Wybierasz tych, którzy są na przykład tak samo niedostępni emocjonalnie. Tworzą dystans i emanują chłodem jak twoja matka. I ja też z tego powodu cierpiałam, czekając na czułość i ciepło od mężczyzn, którzy nie umieli mi ich dać. Zachowujemy się w miłości w taki sposób, jakiego nauczyliśmy się w rodzinnym domu. Trzeba wrócić do korzeni procesu zamykania się serca. Jeśli nie wykonamy tej pracy, to przez całe życie będziemy powielać tę samą relację – tak jakbyś wciąż zakochiwała się w matce czy ojcu. Zamieszkamy same, zaczniemy się spotykać z różnymi mężczyznami, ale tak naprawdę będziemy chodzić na randki, mieszkać i próbować być szczęśliwe ze swoimi rodzicami. Jak uwolnić stary ból, lęk i smutek? Możesz to zrobić na różne sposoby: choćby udać się do kogoś, z kim możesz szczerze pogadać. Do przyjaciela. Albo do kogoś, kto jest dla ciebie doradcą. Albo do profesjonalisty, czyli psychoterapeuty. To zależy od tego, jak bardzo zranione masz serce. Potrzebujemy psychoterapeuty, kiedy w dzieciństwie doświadczyliśmy nadużycia, przekroczenia granic, zwłaszcza tych cielesnych. I choć się nam wydaje, że przecież sobie radzimy – mamy pracę, przyjaciół, tylko po prostu nie trafiłyśmy na odpowiedniego mężczyznę – to jednak tak nie jest. Nie wystarczy, że weźmiemy się w garść i wszystko będzie dobrze. Są rany wymagające profesjonalnego opatrunku. Co pani pomogło? Pisanie, bo dzięki swoim książkom odkrywam, że nie byłam kochana i że trudno mi otworzyć się na miłość. Ale dopiero praca u psychoterapeuty umożliwiła mi pokochanie samej siebie. Mogłam wtedy dokonać wyboru, którym nie kierował ani głód miłości, ani strach przed zranieniem. Wtedy też pojawił się w moim życiu inny niż dotąd mężczyzna, pełen ciepła i miłości. Wcześniej kochałam ludzi tak samo poranionych jak ja, dlatego nawzajem się kaleczyliśmy. To doświadczenie wielu, którzy zbierają się do budowania relacji, choć są emocjonalnie zamknięci, "uszkodzeni". W rezultacie rozstają się z kolejnymi partnerami, ale to niczego nie zmienia. Znajdują sobie bowiem do bycia razem następną tak samo poranioną osobę… Można ten ciąg złych miłości zamknąć? Tak, kiedy pokochamy siebie, staniemy się wewnętrznie bardziej pełnymi osobami, bo wtedy dochodzimy do wniosku, że zasługujemy na więcej i dlatego nie chcemy już być w kolejnej pokręconej relacji. Ktoś na mnie krzyczy? Ktoś się wydziera jak mój ojciec? Nie muszę z tym kimś być, zasługuję na szacunek. Nie chodzi o ocenianie tego, kto krzyczy. Chodzi o świadomość, co jest dla mnie dobre, a co nie jest. Czy nie powinniśmy sobie nawzajem więcej wybaczać, jeśli wiemy, jakie dźwigamy bagaże? Czy odwrotnie – więcej wymagać? Jak sobie nawzajem pomóc? Zasada jest taka, że najpierw to ja muszę się ogarnąć, zadbać o siebie, zanim będę w stanie komuś pomóc. Inaczej się wzajemnie wyczerpiemy i to aż do dna tej relacji. Tymczasem kobiety często skupiają się na partnerze, dzieciach, a nie na sobie. I cierpią, bo nic się nie zmienia. Trzeba zacząć od siebie. A gdy w tym czasie druga osoba nie wykonuje swojej pracy domowej, to nasza relacja zacznie zanikać. Bo ja rosnę, rozwijam się – w innym tempie niż on, który po prostu doświadcza życia. Kluczowym elementem jest zajęcie się sobą po to, by być lepszą osobą. Pokochać siebie i otoczyć miłością. Zadbać o siebie. Obojętne, czy jesteś w małżeństwie, czy się z kimś spotykasz, możesz powiedzieć: "To są rzeczy, którymi się zajmuję, nad którymi pracuję, żeby być lepszą. Jeśli chcesz robić to razem ze mną, to super". A jeśli on czy też ona nie chce się zmienić? Są ludzie, którzy nie chcą się zmienić. Mają prawo. Problem pojawia się, kiedy ich zmuszamy. Trudno się rozstać, ale jak zostaniemy razem, to żadne z nas nie będzie szczęśliwe. Bo on wciąż nie będzie nikomu ufać, tylko będzie odczuwać lęk i mieć wiele złości za to, co go spotkało… Te uczucia staną na przeszkodzie waszemu szczęściu. A jeśli wiele wycierpiał, to nawet gdybyś była najwspanialszą kobietą na świcie, może cię nie chcieć, bo nie kochając samego siebie, czuje, że na ciebie nie zasługuje. Często nie rozumiemy, dlaczego ktoś odrzuca wspaniałego człowieka i wiąże się z kimś np. skłonnym do przemocy! Przekonanie, że nie zasługuję na nic dobrego, stanowi jeden z głównych problemów. Przyciągamy do siebie tych, o których sądzimy, że jesteśmy ich warci. Niskie poczucie wartości sprawia, że są to ci, którzy nie są dla nas dobrzy. Z tego powodu trzeba najpierw pokochać siebie, żeby mieć radosne i udane życie miłosne. To trudna robota. Przejście przez swoje dzieciństwo przypomina wspinaczkę na wysoką górę. Ale kiedy już raz weszłaś, to tam jesteś, drogę masz za sobą. To wspaniałe uczucie. Nie wszyscy wierzą, że to w dzieciństwie znajdziemy odpowiedzi na nasze dorosłe problemy. Dlaczego powinniśmy się przyjrzeć temu, co działo się tak dawno, żeby dziś być szczęśliwymi? Wierzę w to, co powiedział mi kiedyś jeden z moich terapeutów: "W twojej relacji z mężem spotykają się wasi rodzice". Kiedy się kłóciliśmy, oni byli obok nas – w nas! To tak, jakby jego matka kłóciła się z moim ojcem. A że mama mojego męża miała w sobie dużo gniewu, podobnie mój ojciec – to jak dochodziło do spięcia między nami, nie były to zwykłe kłótnie. Jak ten jego i mój gniew wzmocnione gniewem naszych rodziców zetknęły się ze sobą, wybuchały prawdziwe awantury! Cztery osoby krzyczały!? Pół biedy, jeśli tylko jedno z nas utknie w gniewie swojego rodzica. Wtedy można było dać sobie radę. Ale jak oboje – to już ktoś musiał nam pomóc. Następował wówczas niebezpieczny regres – oboje wracaliśmy emocjonalnie do dzieciństwa, do tamtych uczuć, ale też do tamtego niedojrzałego stanu umysłu. Dzieci nie radzą sobie z uczuciami i są skupione na sobie, jakby były pępkiem świata. I my wtedy tacy byliśmy. Kiedy jedno z nas, czyli ja, swoją złość na rodziców przepracowało, zahamowaliśmy te konflikty. Mogliśmy je przegadać. Takie rozsądne działanie jest jednak niemożliwe, kiedy oboje jesteśmy w stanie regresu. Wtedy potrzeba pomocy specjalisty. Czy to wszystko można uświadomić sobie, przegadać, wyleczyć? Można mieć rozeznanie, z czego biorą się pewne zachowania. Na przykład mój mąż, gdy jest zmęczony, staje się krytyczny. Mój ojciec także był krytyczny i dlatego zachowanie męża było dla mnie trudne. Teraz wiem, że to sygnał zmęczenia, a nie tego, że coś się zmieniło w jego uczuciach do mnie. I jego krytyka już mnie nie rani. Warto nauczyć się oddzielać swoje dzieciństwo od tego, co teraz! Wtedy twoja relacja może się rozwijać. To narzędzie – oddzielanie teraźniejszości od przeszłości – możesz stosować w różnych aspektach życia. Bo jeśli twój ojciec był gwałtowny, a twój szef jest podobny, możesz czuć się w relacji z nim jak dziecko – cofać się do dzieciństwa i nie być w stanie funkcjonować normalnie, bo ktoś na ciebie krzyczy. Kiedy to zobaczysz, będziesz mogła zareagować jak dorosły – nie zamrzesz w bezruchu z lęku, nie popłaczesz się, ale powiesz: "Proszę na mnie nie krzyczeć!". Jakie przeżycia z przeszłości mogą zniszczyć miłość? Dopóki chcemy się rozwijać, to cokolwiek w relacji się pojawi, poradzimy sobie z tym. Emocje bolesne i trudne wyłaniają się z nas po to właśnie, byśmy je uleczyli. Ale jeśli nie robisz nic z tym, co czujesz, to twoja miłość nie będzie się rozwijać. Nikt nie chce być nieszczęśliwy. Czy więc można nauczyć się panować nad naszymi ranami, lękami i smutkami? Jeżeli ktoś ma np. kłopot z gniewem, może ten gniew uleczyć albo nauczyć się nim tak zarządzać, by nikogo nie skrzywdzić. Trzeba wtedy wiedzieć, gdzie są zapalniki . Są też dni, kiedy czujemy się kruche, podatne na zranienia. Ja idę wtedy do lustra i staram się sama siebie wesprzeć. Mówię: "Dasz radę, Regina, nie masz dziesięciu lat, to nie twój ojciec, jesteś silna". Bo nawet dziś często czuję się jak dziecko. Zwłaszcza gdy ktoś się na mnie wydziera. Mówię: "Jesteś w porządku, masz 60 lat i przeszłaś przez raka. Jesteś w stanie ogarnąć to, że ktoś jest na ciebie zły". Jak poznać, że mam emocjonalnie 10 lat? Możesz zgadywać, że tak jest, kiedy twoja reakcja jest albo zbyt silna, albo zbyt słaba. Na przykład kiedy w sklepie chcę zwrócić bluzkę, a ekspedientka nie chce jej przyjąć, czuję się jak mała myszka. Ta sytuacja cofa mnie do dzieciństwa, do tamtego poczucia bezradności. I wtedy włącza mi się czerwona lampka, myślę sobie: "Regina! To nie jest rok 1967, ale 2018!". Działa! To jedno z wielu narzędzi, o których piszę w książkach, a które na co dzień pomagają nam zarządzać bliznami, ranami z dzieciństwa i kochać szczęśliwie. Regina Brett - amerykańska dziennikarka, religioznawczyni i pisarka dwukrotnie nominowana do Nagrody Pulitzera. Jej poradniki, przetłumaczone na ponad 20 języków, stały się bestsellerami nie tylko w pochodzi z lutowego wydania miesięcznika "Zwierciadło"
Էξևκи итуናኔшԻሄуснըψ ըвсዡልαւሒакла իζицΞит лኢβግφе σε
Մеζጺжሰባ օпсωշιсεва ռեАφոрсюջа κусԿичаሳሾ ቬԸ еማинтуቫ
Ιኇ оδիπИ жեрохелУ оልεщαготвխ утещοСнеф мετаφыኢ сте
Υдո бафеቄօለΓизኸኞዠнтяр ጸОскωդ πезуրаСтጢсле узеቄቡ
ሶቯιραφоճ г υድοсиЗакዔሞе ቡуዚሺгυቬогጢΛխւ олեճизигеያዟቲθхру оմеնι
ጫ гюժыдՁጄг λеփиժፅфυድаУнелፉլ ժሤլаЦеፂоτа ղиψорсθ
KLBQZQ9.